niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 31. Złego złe początki. (Nathan)





Jace nałożył do ogromnej miski składników na sałatkę i zalał je sosem. Dziś wrócił z pracy wcześniej (uroki bycia własnym szefem nigdy nie przestaną go zachwycać). No i dziś był ważny dzień, więc chciał zadbać o swoją rodzinę. Piątek, wielki, rodzinny obiad, pomyślał z uśmiechem, sprawdzając, czy jego pieczeń dobrze się obraca na małym rożnie w piekarniku.
Silver podeszła do męża i pocałowała go w czoło, wcześniej odgarniając z niego te jego blond kłaczyska.
- Aż się poję pomyśleć, jak dzieciaki zareagują...
-To może być dla nich szok - powiedział cicho, dodając do sałatki troszkę pomidorów. -Największy dla Nate'a, bo wciąż z nami mieszka. Aria i Nick... - troszkę zadrapało go w gardle. No nie mógł przywyknąć do myśli, że dzieci się wyprowadziły.
- Da sobie radę - uśmiechnęła się.
Ale zwątpiła, kiedy do domu jak tornado wparował ich średni syn, Nathan. Trzasnął drzwiami i przeszedł obok rodziców, nie zaszczycając ich ani słowem, ani spojrzeniem. Od razu poszedł do swojego pokoju (znowu trzaskając drzwiami). Rzucił torbę w kąt, a butelka Frugo się rozbiła, ale jakoś się tym nie przejmował. Ściągnął z siebie bluzę, nieco ją drąc (był tak wkurzony, że nie patyczkował się ze swobodnym zdjęciem jej). Bluzą też rzucił w ścianę, a potem sam opadł na łóżko. Uderzył pięścią w materac i poduszkę, ale to nie pozwoliło na wyzbycie się gniewu.
Silver spojrzała na schody, po których przed chwilą przeszedł jej syn.
- Miał być później... - powiedziała jedynie.
Jace uniósł brew.
-Mam z nim iść pogadać?
- Ty jesteś ojcem. Ale pewnie powie nam wieczorem, nie martw się. To pewnie jakaś zła ocena.
-Wiem, że jestem - powiedział z uśmiechem i pocałował ją. Pamiętał też, gdzie Nate rozpoczął swoje życie. No cóż. -Pójdę, wezmę mu to - wyciągnął z lodówki Frugo. -Lubi je.
- No dobrze. Ale ja znam to uczucie... - dodała ciszej i wzięła stosik talerzy.
-Jakie? - zapytał, biorąc również ulubione batoniki syna.
- Złe oceny, niesprawiedliwe traktowanie przez nauczycieli, rówieśników. A może to nic takiego... Tylko Nate zawsze był radosnym dzieckiem przecież... No nic, idź, porozmawiaj z nim.
-Zaufaj mi, kochanie - pocałował ją troskliwie w czoło.
A potem zdjął fartuszek i poszedł na górę, do pokoju syna. Szanował prywatność swoich dzieci, więc nie wszedł do środka od razu, tylko zapukał.
Nikt mu nie odpowiedział. Nathan zawsze miał porządek w pokoju, ale teraz nie przejmował się tym. Zrobił bajzel, a teraz leżał na łóżku i rzucał piłką tenisową w ścianę, a potem ją łapał. I tak cały czas.
-Nate, chcę z tobą porozmawiać.
- No to wejdź - odpowiedział, nie ruszając się z miejsca.
Wszedł do środka, mało się nie potykając o porzuconego gdzieś trampka.
-Masz jakieś problemy, synu?
- Nope - w ogóle na niego nie spojrzał.
-Mhm.
Ta, jasne. Nie żeby codziennie pracował z takimi ludźmi, chociaż nigdy nie przypuszczał, że będzie musiał zajmować się własnym synem..
-Przyniosłem ci Frugo i Snickersa.
- Możesz położyć na stoliku.
-'Dzięki, tato' - powiedział z nutką przekąsu w głosie.
- Dzięki, tato - poprawił się, spoglądając na niego.
Jace uśmiechnął się ciepło.
-Widzisz, lepiej. Chcesz pogadać? Na męsko męskie tematy?
- Dzięki, ale nie, dzięki - wrzucił piłkę do pudła, a potem wyjął swój szkicownik.
-Jasne. To nie będę ci przeszkadzać - powiedział cicho. -Pamiętaj o dzisiejszej kolacji, okej? Znaczy się.. obiad będzie później, w ramach kolacji - troszkę się zmieszał. Gdy stanął w drzwiach, zawahał się. -Wiesz, że zawsze możesz ze mną pogadać?
Teraz już wiem - pomyślał.
- Wiem, tato.
-Super. To rysuj sobie.
Gdy wrócił do kuchni, usiadł przy stole i smętnie zwiesił głowę.
-Jestem beznadziejnym rodzicem.
Silver uniosła brew.
- Co się stało?
-Nate'a coś dręczy. Pamiętasz, zawsze miał porządek w pokoju, a teraz ma bałagan. W ogóle nie patrzył mi w oczy. Na wejściu chciał, żebym od razu wyszedł, chociaż tego nie powiedział...
- Nigdy nie byłeś nastolatkiem? - usiadła mu na kolanach i pocałowała lekko. - Pewnie jest wkurzony, że Aria się wyprowadziła, a jest młodsza od niego. Przejdzie mu.
-Jesteś jego matką, masz tą intuicję - westchnął. -Tylko teraz naprawdę się obawiam jego reakcji wieczorem..
- A może się ucieszy? Spokojnie, Jace. Będzie dobrze.
I Silver miała nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Jace wieczorem założył czyste dżinsy, ale też koszulę z krawatem. Troszkę się denerwował, zwłaszcza, że Nate nie wyszedł ze swojego pokoju przez cały dzień.
Przez okno zauważył auto Iana. Chłopak wyskoczył zza kierownicy i obszedł je dookoła, po czym otworzył drzwi dla Arii.
Zaraz po nich podjechał Nick z Ai. Oj ciii... zależy mu.
- Ciekawe co nam chcą rodzice powiedzieć - zastanawiała się głośno Aria, idąc w stronę drzwi.
-Może nic wielkiego, po prostu taki chwyt, żeby was znów ściągnąć do domu - powiedziała wesoło Ai, uśmiechając się do Nicka. Oj nie żeby była tu z nim jako przyjaciółka... Ale czuła się tak lekko, prawie, jakby byli razem!
-Cześć - Ian wyciągnął dłoń do Nicka.
- No siema - uścisnął mu dłoń, a potem przytulił po przyjacielsku. Okej, dawno go nie widział i miał nadzieję, że już z nim lepiej.
- Nate, goście idą - zawołała Silver, stojąc przy schodach.
On tymczasem siedział w łazience i szukał tabletek na ból głowy.
-Pójdziesz po niego? - poprosił Jace. -Ja usadzę resztę.
I wycofał się do drzwi, by otworzyć córce i synowi, a także ich towarzyszom. I o ile widok Arii z Ianem go niespecjalnie zdziwił (Smok lubił jeść, a tu proszona kolacja), tak widok Ai, która towarzyszyła Nickowi, troszkę go zaskoczył.
-Witajcie.
- Cześć, tato - Aria natychmiast przytuliła się do ojca. - Parę dni, a ja już się stęskniłam.
Silver weszła do pokoju Nathana. Okej, Jace miał rację. Bałagan, było ciemno, rolety szczelnie zakrywały okna.
Korzystając z tego, że syna nie było w pokoju, rozejrzała się. Wzięła do ręki szkicownik, który leżał na łóżku. I Silver od razu na nim usiadła, widząc, co zdążył narysować w ciągu paru godzin.
- Mamo? - Nate wszedł do pokoju. A kiedy zobaczył, że mama trzyma w rękach jego "dzieła", natychmiast podszedł do niej i wręcz brutalnie go jej wyrwał.
- Co to jest? - zapytała od razu.
- Projekt - mruknął i schował przedmiot do szuflady. - Profesor kazał nam narysować współczesne cierpienia - wymyślił na szybko.
Silver popatrzyła na niego z niepokojem, ale już o nic nie pytała.
- Chodź na kolację - powiedziała jeszcze i poszła na dół. Nate zaraz za nią, zamykając drzwi.
Ian tymczasem poprosił Jace'a na słówko. Zostawili Nicka, Ai i Arię w salonie, a przeszli do jego gabinetu.
-Coś nie tak, Ian?
-Muszę z tobą porozmawiać, wujku - zaczął ostrożnie. -Chodzi o Arię.
Jace od razu się zaniepokoił. W końcu chodziło o jego ukochaną córeczkę.
-Mam Sztorm - palnął prosto z mostu książę Finn. -Z Arią.
- Nate! - Aria rzuciła się bratu w ramiona. - Musisz do mnie w końcu wpaść. I przywieść Kiarę, bo już się mniej więcej rozpakowałam.
- Jasne, czemu nie - wzruszył ramionami, ale wymusił uśmiech.
Potem usiadł na pierwszym lepszym miejscu.
- Coś się stało?
- Wszystko w porządku, Aria - uspokoiła ją Silver, choć wiedziała, że będzie musiała porozmawiać z Jace'em.
W końcu obaj zeszli do salonu. Jace przytulił żonę i zerknął na swoje dzieci (no cóż, Iana też już wliczył w ich poczet, tak samo, jak Ai).
-Chcemy wam coś powiedzieć - zaczął.
- A jednak - szepnęła Aria do Ai.
-Może zacznę od tego, że...
Ale wtedy zadzwonił dzwonek do drwi. Jace porozumiał się wzrokiem z Silver i wyszedł.
A gdy wrócił, niósł w ramionach dziecko, może około półroczne. Miało ciemne, wręcz czarne włoski, wielkie oczka, zgrabny nosek i trzymało kciuk w ustach, patrząc na zgromadzonych.
-To Alec. Wasz brat.
- Nasz kto? - Nick uniósł brwi.
- Byłaś w ciąży, mamo? - Aria również była zaskoczona.
Ale chyba nie tak, jak Nate. Poczuł się jeszcze gorzej, niż było. Czyżby chcieli nowe dziecko, bo on im się "nie udał"?
Nagle znowu zaczęła go boleć głowa.
-Wy wyprowadziliście się, Nate wkrótce pewnie też nas zostawi - powiedział cicho Jace. -A to duży dom. Zdecydowaliśmy z mamą, że adoptujemy dziecko...
- To bardzo dobry pomysł - Aria z uśmiechem wstała i podeszła do taty. - Cześć, Alec, jestem Aria, twoja starsza siostra.
Nick popatrzył na nią, to na Aleca, to na Nathana. Hm, dziwne. Myślał, że z tą jego optymistyczną naturą będzie się cieszył...
- No, Alec mógłby być moim synem, ale jeszcze jedno młodsze rodzeństwo nie zaszkodzi - zaśmiał się cicho i również podszedł do dziecka.
Jace jednocześnie trzymał dziecko i obejmował żonę.
-Nate... nie bój się, nie zajmie twojego pokoju - zażartował, uśmiechając się do średniego syna. -Chcesz go potrzymać?
- Jest obdarzony? - zapytał, nieco chłodno. Nad słonecznym Los Angeles zebrały się chmury. Nate panował nad warunkami atmosferycznymi. Jego radość i optymizm sprawiały, że zawsze świeciło tu słoneczko.
-Tak, jest. Jego rodzice zginęli w ataku wampirów.
-Chyba wiem, czyj to syn - powiedział cicho Ian i podszedł bliżej. -Cześć, mały. Dobrze ci tu będzie - posmyrał dziecko po bródce, a Alec zagaworzył.
- Dobrze, że tu nie mieszkam - westchnął Nick. - Trzeci raz nie będzie mnie niemowlę budzić w środku nocy - zaśmiał się. - Aria najwięcej ryczała po nocach.
- To nieprawda!
- Trochę tak - przyznał Nate, chociaż był straszy tylko o rok.
Ai zapiszczała radośnie.
-Och Nate, tak ci zazdroszczę! Będziesz się mógł z nim bawić i w ogóle!
Podeszła do Jace'a, który bez obaw dał jej dziecko. Przytuliła chłopczyka i zawirowała dookoła siebie, a Alec pokazał w uśmiechu bezzębne dziąsła.
Nick uśmiechnął się mimowolnie. Och, oczywiście, że ona będzie tak kiedyś z ich dzieckiem, a jakże!
Nate nagle wstał od stołu.
- Muszę coś jeszcze zrobić i wysłać na uczelnię - powiedział cicho ze spuszczonym wzrokiem, a potem poszedł do siebie.
- Co mu? - Nick uniósł brew.
- Nie czuje się najlepiej od rana - wyjaśniła Silver. - Cieszymy się, że nie macie nic przeciwko - uśmiechnęła się sztucznie, ponieważ cały czas myślała o drugim synu.
-Mogę? - zapytał niepewnie Ian. Już dawno nie trzymał w ramionach dziecka. -Aria, pokażesz mi, jak?
Jace zerknął na Silver.
-Może pójdę porozmawiać z Nate'em? Jeszcze nic nie zjedliśmy..
- Najpierw ja muszę z tobą porozmawiać - dodała szeptem, żeby dzieci nie zaczęły się martwić.
- Ja sama nie wiem jak... mamooooo, jak nas trzymałaś? Poookaaaż!
-Ja wam pokażę - powiedziała Ai, która uwielbiała dzieci. -Zobaczcie, jedną rękę tu, pod pupą, a drugą podtrzymujecie główkę i plecy. Chodź, Aria, ty pierwsza...
Ai była dobra w wyczuwaniu emocji. Coś czuła. Jace tymczasem pociągnął Silver do kuchni pod pretekstem przygotowania jedzenia.
-O co chodzi? Co z Nate'em? - zapytał, zaniepokojony.
- Co wnioskujesz z obrazków cmentarzy, pożarów i anoreksji? Co wnioskujesz? Co się dzieje wtedy z twoim pacjentem? - spojrzała na niego z bólem w oczach.
Jace potarł oczy palcami i głęboko westchnął.
-Jezu, Silver - jęknął, czując się nagle mega, mega stary. -Nasz syn ma depresję? Ale dlaczego? Wszystko mu daliśmy. I nie mówię o pieniądzach..
- Powiedział mi, że to na zajęcia... Może mają jakieś ćwiczenia, żeby potem w reklamie... no wiesz, żeby ludzie o siebie dbali... - próbowała sama siebie przekonać.
Oparł się dłońmi o blat.
-Pójdę z nim porozmawiać - powiedział cicho. -Zajmiesz się Alexandrem i resztą dzieci? - poprosił.
- Jasne, idź, może ci coś powie - uśmiechnęła się blado i poszła do salonu. - No dobrze, kto jest głodny?

Nate tymczasem w pokoju wziął kilka tabletek na ból głowy. Popił wodą. Miał łzy w oczach.
Jace tym razem wszedł bez pukania, ale postępował bardzo ostrożnie. Wziął również na górę porcję jedzenia na tacy, którą położył na biurku.
-Nate? - zawołał cicho. -Porozmawiajmy, dobrze?
- O czym? To świetnie, że Alec się zjawił. Jesteście dobrymi rodzicami.
-Tak uważasz? - usiadł na łóżku syna i zaczął obracać w dłoniach piłkę, którą wcześniej Nate rzucał. -Pamiętam, jak przywiozłem do domu ciebie i mamę ze szpitala - zaczął swoją opowieść. -Rozglądałeś się dookoła. I wolałeś mamę ode mnie.. - uśmiechnął się pod nosem. -Posłuchaj, synu, wiesz, że to, że zamieszka z nami Alec, nie zmienia moich uczuć, ani uczuć mamy, do ciebie. Wciąż bardzo cię kochamy.
- Wiem. To dobrze - usiadł na łóżku i podciągnął nogi pod siebie. Oparł brodę na kolanie i przetarł dłońmi oczy.
Jace nie wiedział, czy ma go teraz przytulić czy Nate już sobie tego nie życzy (w końcu był dorosły). Zdecydował się więc na położenie dłoni na jego ramieniu.
-Jeśli masz kłopoty, powiedz mi, Nate - poprosił. -Zrobię wszystko, by ci pomóc. Wiesz przecież...
- Dobrze wiedzieć - powiedział cicho. - Nie martw się, wkrótce mnie tu już nie będzie.
-Nie mów tak, synku - poprosił. -Wiesz przecież, że możesz tu mieszkać zawsze. ZAWSZE - podkreślił. -Kochamy całą waszą trój..czwórkę - poprawił się z uśmiechem, chociaż poczuł smutek. Powinna być piątka..
- Nie będę wam siedział na głowie. Macie nowe dziecko, a ja i tak się wyprowadzę. Mam już 20 lat, nie? - zaśmiał się sztucznie, ale tata nie musiał o tym wiedzieć.
-Nate, będziesz miał 40, a dla nas wciąż będziesz naszym dzieckiem. Bycie rodzicem to posada dożywotnia - uśmiechnął się. -Słuchaj, jeśli potrzebujesz kasy, powiedz ile. Mama nie musi wiedzieć - dodał.
- Nie potrzebuję. Nic mi nie jest. A do 40stki na pewno nie będę tu siedział.
Nagle zadzwonił jego telefon. Dostał esemesa. Odczytał go i mocniej ścisnął telefon. Ale powstrzymał się od rzucenia nim. Przecież nie zrobi tego przy tacie.
-Okej. To masz tu kolację, jeśli nie chcesz schodzić na dół. Ale jeśli zechcesz, to pamiętaj, że zawsze będzie nam miło.
Podszedł do drzwi i odwrócił się.
-Dostałem dwa bilety na wystawę w przyszłym miesiącu. W tym nowym centrum sztuki, które otwierają. Może się przejdziemy? A potem na piwo, wiesz, taki męski wieczór..
- Jasne, czemu nie, tato - wymusił na sobie uśmiech. - Tato? Dobranoc.
-Dobranoc, synku.
Po chwili ciszy dodał jeszcze:
-Kocham cię.
I wyszedł.

5 komentarzy:

  1. I właśnie dlatego ja nigdy nie bedę mieć dzieci :3 Moimi jedynymi dziećmi będą te, które sobie napisze i jak będa mieć kare, to im pousuwam rozdziały Oo. Wyrodna ze mnie matka, trololololo.
    -Ayu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam xd czepiasz się xd Nate jest mega super za x333 ale gówniarzerni też nie chcę mieć xd

      Usuń
    2. No Nate jest słodki xdd a te plany dla niego i jego rodziny xdddd
      ~Ayu

      Usuń
    3. XD Eh te wasze mhroczne plany :D
      ~Menolly

      Usuń
    4. Muah :3 Nie wiem, o co Ci chodzi :P
      ~Ayu

      Usuń