niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 32. Pewnego razu w zamku… (Rose x Ryuu)


Ryuu i Rose wrócili ido Szkocji kilka dni temu .Minęli się z rodzicami, którzy polecieli do Stanów zobaczyć, jak radzi sobie Ian w nowym mieszkaniu. Drugi bliźniak, ze smutkiem, musiał przyznać, że cieszył się z ich wyjazdu, gdyż nie mógł spojrzeć rodzicom w oczy.
Jak im powiedzieć, że pokochał swoją młodsza siostrę?
Mikrofalówka bipnęła, więc wyjął popcorn i przesypał go do miski, do której dosypał soli i masła. Wraz z miską poszedł do swojego pokoju. Planował unikać Rose..
Ale ona nie planowała unikać jego.
Rose pierwsze co, to wskoczyła do wanny i wykąpała się. Trochę tęskniła za tygrysami. Pomoże poprosi tatę o kupno... Chociaż pewnie zmarzłyby tu. No co, Ai i Amelia mają w Australii, tak? No. Pf.
W każdym bądź razie ubrała się w dresowe spodnie i bluzę, bo tak było najwygodniej, a potem powędrowała do pokoju Ryuu. Odetchnęła. No co. Chciała z nim... POROZMAWIAĆ. Naprawdę. A że potem oczekiwała czegoś więcej, to już inna sprawa, tak? No.
Tak więc zapukała.
-Proszę - zawołał. Leżał na swoim ogromnym łóżku, w czarno - czerwonej pościeli i oglądał horror, opychając się popcornem, piwem i czekolada.
Weszła i zamknęła drzwi.
- Cześć... - spojrzała na niego.
Zrobił pauzę.
-Cześć, Rose..
Chciał powiedzieć "siostra", ale aż go ścisnęło w gardle. -Coś się stało? Poczułaś się ee..samotna?
- Powiedzmy... - zdjęła kapcie i wgramoliła się koło niego. Przykryła kołdrą. - Co oglądasz?
-"Drogę bez powrotu" - mruknął. Jezu, grzeszne myśli, jakie przeleciały mu przez głowę, gdy położyła się obok niego, przypomniały mu to, co robili w Indiach i to, czego byli tak blisko. Wojsko niczego go nie nauczyło. Wyjechał, by zapomnieć o Rose, a z każdym dniem był coraz mocniej do niej przywiązany.
~Jak już dojdziesz do tego, CZEMU, to daj znać - burknął złośliwie Smok.
- Aaa, ten obrzydliwy film - wzięła trochę popcornu.
No. Cisza przerywana wrzaskami z tego obleśnego horroru. Cudo.
-Przynajmniej nie oglądam porno - mruknął, wpychając sobie do ust popcorn. -Chcesz piwa?
- Nie, nie chcę. Smacznego - wcinała mu popcorn.
-Ałć - mruknął nagle, totalnie bez emocji.
Uff. Okej. Chyba udało im się nie przekraczać granicy. Zachowywali się jak brat z siostrą w domu. No, jeśli domem można nazwać ogromny, troszkę opustoszały o tej porze zamek.
- Ryuu... - zaczęła po chwili Rose. - Czy ty... czy ty... no... czy ty mnie jeszcze lubisz...? - spojrzała w dół, zasmucona bardzo strasznie mocno.
Spojrzał na nią z wtf wypisanym na twarzy.
-Co się stało ,Rose? Oczywiście, że cię lubię. Ja cię kocham..
- Ale... ale... ech...
-Rose.. - obrócił się do niej. -O co chodzi? - nieśmiało i ostrożnie dotknął jej policzka. Nie mógł sobie pozwolić na żadne bliższe kontakty, inaczej znów za mocno jej zapragnie.
- No bo... no bo... No bo Indie... - westchnęła i spojrzała na niego.
-Tęsknisz za tygrysami - uśmiechnął się mega szeroko. On również tęsknił. Za tym, że mogli udawać parę, a nie rodzeństwo..
- Tygrysy też... ale ty i ja... No wiesz...
- Wiem - uśmiech zszedł z jego twarzy. -Rose, wiesz, że to jest zakazane.. - wyszeptał..
- No... Dlatego tego bardzo chcę...
-Jestem twoim bratem. Powinienem chronić cię przed chłopakami, którzy chcą robić z tobą to, co ja chce zrobić - wyszeptał i zamknął oczy. -Chcesz spędzić ze mną tę noc? - zapytał w końcu.
- Chcę! - powiedziała od razu i spojrzała na niego. No, chciała w każdym tego słowa znaczeniu.
Odnalazł pilota i wyłączył telewizor. W jego komnacie zapadła cisza i ciemność, rozjaśniana tylko światłem księżyca, które wpadało przez okno. Leżał na łóżku i wpatrywał się w nią, zastanawiając się, co zrobić. W końcu lekko wyciągnął ramię w jej stronę i przyciągnął Rose do siebie.
Rose bez ceregieli zdjęła z siebie bluzę i bluzkę. No. To trochę z głowy. Spojrzała na niego i pocałowała go. No w końcu. Marzyła o tym od chwili przyjazdu.
Ryuu odwzajemnił pocałunek. Nie spieszył się. Był ostrożny i delikatny. Nagle uniósł się na łokciu i zerknąwszy z góry na Rose, uśmiechnął się.
-Zasługujesz na coś lepszego. Na kogoś lepszego - wyszeptał i skinął palcem w stronę kominka. Położone tam polana zajęły się ogniem, który rozgrzał komnatę i nadał jej cieplejszy, przyjemniejszy nastrój, rozpraszając mrok. -Musi to zastąpić świece.
- Jesteś najlepszy - uśmiechnęła się i znów go pocałowała.
Zdjął t-shirt przez głowę i odwzajemnił pocałunek. Ujął dłoń Rose i położył na swoim sercu. No cóż, mimo tego, że byli rodzeństwem, ono biło dla niej. Mocno. I szybko. Przesunął ustami wzdłuż jej szyi, aż do karku.
Westchnęła cicho, przesuwając łapkami po jego plecach.
Przygryzł lekko jej ucho.
-Kocham cię Rose - wyszeptał, wiedząc, ze właśnie podpisuje wyrok na nią i na siebie. Mimo to, konsekwencje wydawały mu się teraz nierealne..
Przesunął dłonią po jej brzuchu i dotknął piersi. Mrr..
- Ale... jak kochasz?
No co, wolała się upewnić.
-Tak, jak mężczyzna kocha kobietę - wyznał po chwili. Tak, jak.. - i nagle zrozumiał - jak smok kocha swoją partnerkę..
- Naprawdę? - zarumieniła się. - Bo wiesz... ja ciebie też - pocałowała go, przytulając się do niego.
Oh, how world seems so unfair, creating a love that cannot be shared...
Ryuu odwzajemnił pocałunek, kciukiem głaszcząc jej sutek. Boże, była taka delikatna, a on w środku aż cały drżał w oczekiwaniu, aż będą razem w ten sposób.  R A Z E M..
Rose położyła się na łóżku. Cały czas go całowała. Nawet wtedy, kiedy badała dłońmi jego tors i plecy.
Nie pospieszał jej. Ba, podobało mu się to: nie był niedoświadczony, ale tak się czuł.
-Blizna z wojska - wyjaśnił, pokazując jej szramę na boku. -Trafiliśmy na minę.
- Jezu, dobrze, że nic ci się nie stało - pogłaskała go po policzku.
Pocałował jej dłoń.
-Potrzeba więcej, żeby zabić smoka, kochanie - powiedział miękko. -Poza tym, tak bardzo chciałem wrócić do domu i znów cię zobaczyć - wyznał.
- Smoka. No tak - pocałowała go znów. Mrrr, uwielbiała to robić.
-Twojego smoka - podkreślił i pocałował ją tak, że lekko pociągnął zębami dolną wargę Rose. -Tak bardzo cię kocham - wymamrotał, tuląc ją. -Tak bardzo cię pragnę.
Uśmiechnęła się. Dłońmi rozpięła mu spodnie i lekko je zsunęła z bioder.
Wykopał je z łóżka razem z bokserkami. Leżał teraz pod kołdrą, obok niej, nagi. Był do tego jak najbardziej przyzwyczajony, w końcu był smokiem, ale teraz bał się, że Rose się coś w nim nie spodoba. Może te duże stopy? Albo zbyt duże ręce?
-Na pewno chcesz TEGO? -zapytał zduszonym głosem.
- Tak. Inaczej by mnie tu nie było - uniosła biodra. No, mógł ją rozebrać do końca.
Ściągnął z niej bieliznę, a potem przytulił ją do swojego ciepłego ciała. Chciał ją rozgrzewać, nie tylko tu i teraz, ale zawsze. Należał do niej cały..
Pocałunkami obsypał jej szyję, ramiona i dekolt.
Rose westchnęła cicho, przytulając się do niego całym ciałem. Dopiero po chwili jej dłoń powędrowała niżej, poznając go całego.
Ryuu głośno wciągnął powietrze i zadrżał w jej ramionach. Ale nie pozostawał jej dłużny. Powoli wsunął dłoń między jej uda i dotknął jej kobiecości.
Blondynka zagryzła dolną wargę i zamknęła oczy. Zrobiło jej się gorąco i poczuła taką iskierkę przyjemnego uczucia w sobie.
Chciał, by było jej dobrze. By miała dobre wspomnienia tej nocy, bez względu na to, z kim ją spędziła..
Ustami dotknął wpierw obojczyka Rose, a potem językiem lekko zsunął na pierś. Zaczął ją powolutku ssać, podczas gdy jego palec pocierał jej najdelikatniejsze miejsce.
Rose zacisnęła palce na łopatach Ryuu. No o te wspomnienia to nie musi się bać. Już jej się podobało.
-Jeśli masz ochotę, drap i krzycz. Nikt nas nie usłyszy - zamruczał i uśmiechnął się do niej, po czym zaczął pieścić ustami drugą pierś.
- Nie zamierzałam się powstrzymywać - powiedziała cicho. Wsunęła pace w jego włosy z tyłu głowy.
-Jesteś piękna - oznajmił, zachwycony nie tylko jej ciałem. Lekko wsunął w nią palec. Zamknął oczy, zalała go fala rozkoszy.. A jeszcze do niczego nie doszło. Potem będzie tylko lepiej.
Jęknęła cicho. Pocałowała go szybko w usta.
Odpowiedział czułym pocałunkiem.
-Boli? - zamruczał, z troską w głosie, poruszając w Rose palcem.
- Nie...
-To dobrze - ugryzł ją w drugie ucho. Musnął ustami jej nos. Była mokra, ale wciąż bał się właściwej fazy. Do jego palca dołączył drugi, zaczął też nimi poruszać szybciej.
Rose jęknęła głośniej. Lekko podrapała b r a t a po plecach. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko, a potem znów zamknęła oczy.
- Ryuu... kiedy ty i ja... no wiesz..
-Wiem. Nie mogę cię ugryźć - wymamrotał zduszonym głosem. Oddychał szybko, podniecony do bólu. -Nie..moge..
- Że co? - uniosła na chwilę brew, spoglądając na niego.
Poderwał głowę.
-Ty nie wiesz? - zapytał, zaskoczony. -Smok podczas kochania się oznakowuje swoją partnerkę - wymamrotał, głaszcząc ją po policzku. -gryzie, w okolicach karku, pozostawiając na niej ślad, który każdemu smokowi powie, że ta kobieta jest już  c z y j a ś ...
- Nie o to mi chodziło... - pogłaskała go po karku. - Ale to jest ciekawe... nawet bardzo - uśmiechnęła się. Oj, teraz to musiał ją ugryźć i tyle.
-A o co ci chodziło, skarbie? - zapytał, całując ramię Rose. Pachniała tak, że Smok siedział cicho i wzdychał. No.
- Chciałam się zapytać, kiedy w końcu to zrobimy. Tak... no wiesz...
-Chcę mieć pewność, że cię nie zaboli - wymamrotał. Wolną ręką sięgnął do szuflady i wyjął małe, fioletowe pudełko.
To tam trzymał prezerwatywy, tak? - zastanawiała się Rose, obserwując poczytania Ryuu.
Ale chwila jeszcze, trzeba odetchnąć. Miała t o zrobić w końcu. Zrobiło jej się jeszcze bardziej gorąco. Teraz już wiedziała, dlaczego ludzie zawsze się przed tym rozbierali...
Ryuu odsunął się od niej i założył gumkę.
-Nie lubię ich - wyznał, lekko się rumieniąc. Ale nie mógł narazić Rose na konsekwencje..
- Mhm... - przyciągnęła go do siebie. Przegryzła dolną wargę, spoglądając mu w oczy. Tak, była tego pewna, więc pocałowała go, dając mu znak.
Przygniótł ją do materaca swoim ciałem i uśmiechnął się, opierając się nad Rose na łokciach.
-Będziesz zawsze moja - wyszeptał i wszedł w nią tak szybko, by miała to już za sobą.
Rose jęknęła i wbiła pazurki w jego plecy. Poczuła dyskomfort, ale w sumie to nie bolało. Trochę się zdziwiła, bo się nasłuchała, że to boli za pierwszym razem. A tu niiic.
Ryuu znieruchomiał.
-Przywyknij do mnie.
I tylko do mnie, dokończył za niego w myślach Smok. Nie, nigdy nie oddadzą nikomu Rose. Prędzej uprowadzi ją z daleka od rodziny, by mogli być razem, nim pozwoli, by odeszła z kimś innym..
Rose cmoknęła go w szyję i przytuliła do niego. Jezu, jak ona uwielbiała być z nim tak blisko.
-Kocham cię - wyznał, poruszając się w niej powoli.
- Ja ciebie też kocham - szepnęła.
Powoli objęła go nogami w pasie, a uczucie dyskomfortu gdzieś zniknęło.
Nie poruszał się za szybko. Mimo dzielącej ich warstewki lateksu czuł, jak wszystko w Rose zaciska się na nim. Gdyby kiedykolwiek ją skrzywdził.. Nigdy.
Wtulił nos w jej szyję i koił się zapachem swojej  p a r t n e r k i.  
- Możesz szybciej - powiedziała mu na ucho, które lekko przegryzła. - I mocniej.
Och. Na smoczy seks z całą pewnością nie była gotowa.. Ale tak, zaczął szybciej i intensywniej poruszać biodrami, zdobywając ją mocniej i ostrzej.
Rose jęknęła, zaciskając palce na jego plecach.
Z jego gardła wydobywał się cichy warkot. CHCIAŁ jej tak, jak podpowiadał mu Smok. Naprawdę ostro. Ale gdzieś w nim wciąż był rozsądek.. Resztki.
Ugryzł ucho Rose, ale gdy chciał mocniej zacisnąć zęby, natychmiast się oderwał. Zacisnął dłonie na prześcieradle, mnąc je i gniotąc.
Rose całowała go po szyi, policzkach i ustach. Czuła w sobie rosnące napięcie.
Ryuu był cały napięty. Po jego plecach spływały kropelki potu, a jego mięśnie drżały. Nakazywał sobie spokój i kontrolowanie sytuacji..
A ona drapała po tych plecach i jęczała. Raz głośniej, raz ciszej.
Przez chwilę słychać było tylko dźwięk ich ocierających się o siebie ciał oraz wymieszanych, szybkich i urywanych oddechów. Ryuu odnalazł usta Rose i zaczął ją całować bez opamiętania.
Ona odwzajemniała pocałunki. A po parku chwilach zaszczytowała, zaciskając uścisk nóg, a także. Z jej ust wydobył się krzyk.
Ten krzyk sprawił, że coś w nim pękło. Opadł na nią i przegryzł sobie wargę do krwi, powstrzymując się od ugryzienia jej, podczas gdy dochodził, wbijając się w ciało dziewczyny troszkę rozpaczliwie, tęsknie.
Rose oddychała szybko, próbując złapać regularny, spokojny. Dopiero po paru minutach, kiedy się uspokoiła, pogłaskała go po karku, uśmiechając się, zadowolona. Mrrr, strasznie bardzo jej się to podobało!
-Daj mi jeszcze sekundę - wymamrotał.
- Leż sobie tak - uśmiechała się dalej. Nadal go głaskała.
No. Nie był teraz jej bratem. Był po prostu mężczyzną.
Wycofał się z niej i położył obok. Był ciężki, wiedział o tym. Oddychał wciąż trochę nierównomiernie, a rana na jego wardze goiła się w średnim tempie.
- Zrobiłeś sobie krzywdę... przepraszam - szepnęła, spoglądając na niego. Przysunęła się do niego. teraz chciała się do niego przytulić i... trwać tak.
Wyciągnął ramię i przytulił Rose do swojego boku. Jeszcze nigdy nie był taki zmęczony, ale tak mega szczęśliwy..
-To nic - uśmiechnął się. -Nie mogłem cię ugryźć, chociaż, Bóg mi świadkiem, ogromnie tego chciałem.
- Nie wiedziałam, że jesteś wierzący - zauważyła nagle, kładąc dłoń na jego mostku.
-Czy to, co przed chwilką zrobiliśmy, nie świadczy o tym, jak świetnym wierzącym jestem? - mruknął z przekąsem, ale mocno przytulił Rose. Mocniej i mocniej. -Naraziłem twoją i moją duszę na potępienie. Ale.. nie żałuję. Ani jednej sekundy. Za bardzo cię kocham..
- Ja ciebie też bardzo kocham. I nie wyobrażam sobie, że mogłoby być teraz inaczej - cmoknęła go w policzek i uśmiechnęła się. - Jesteś wspaniały, wiesz o tym, prawda?
-Już mi tak nie słodź, skarbie - wyszczerzył się do niej radośnie.
- Będę - otarła trochę krwi z jego brody. - Już. Zagoiło się.
-Pewnego dnia cię ugryzę..
Ale Ryuu właśnie zdał sobie sprawę z czegoś innego. Nigdy, nigdy nie da jej tego, czego pragną kobiety. Małżeństwo, dziecko.. Zasmucił się.
- Tylko nie za mocno. Bo będzie bolało - zaśmiała się.
Oparła głowę o jego ramię, a dłoń trzymała na jego brzusiu. Ładnie wyrzeźbionym brzusiu.
A jutro lub za parę dni wrócą rodzice i znowu będą musieli zachowywać się jak rodzeństwo...
-Wyjedźmy gdzieś - powiedział cicho. -Daleko. Pobierzmy się. Chcę mieć z tobą rodzinę, Rose. Kocham cię w TEN sposób.. Nikt tego nie zrozumie, rozdzielą nas - pogłaskał jej ramię, a dłoń, która miała na jego brzuchu, nakrył swoją.
- Okej, wyjedźmy więc - uśmiechnęła się szeroko.
No, wycieczka to to może nie będzie, ale...
Ale będą razem. Na zawsze.