sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 77. Plusy zalanego mieszkania. (Victoria x Mathias)



Mathiasa obudziło kapanie wody. Po służbie, która trwała ponad 72h, odsypiał teraz, leżąc na brzuchu, a mały kotek, którego niedawno przygarnął, grzał go w plecy. Mimo tego, że było całkiem przyjemnie, wstał i z kotem na rękach obszedł mieszkanie dookoła, dokręcając wszystkie kurki.
Do popołudnia miał zalane całe mieszkanie. Sąsiadowi wyciekło po rurach i tyle.
Victoria siedziała u siebie w domu. Wzięła gorący prysznic, bo dość mocno zmokła, idąc na kolację z Mathiasem, a potem z powrotem na komisariat, a potem jeszcze z samochodu do klatki schodowej. No. Ale gorący prysznic był ekstra. Ubrała koszulkę nocną i wsunęła się do łóżka. Na wszelki wypadek wzięła jeszcze polopirynę S. No, można było iść w kimę.
Mathias stanął pod jej drzwiami. Też był mokry, a wybrzuszenie pod jego kurtką cichutko miauczało.
Dzwonek do drzwi ją zbudził.
- Kogo niesie o tej porze... - założyła szlafrok i poszła do drzwi. Spojrzała przez wizjer i bardzo się zdziwiła, widząc Mathiasa. Otworzyła mu drzwi. - No cześć.
-Hey - uśmiechnął się lekko, odgarniając z oczu mokre włosy. -Zalało mi mieszkanie - powiedział wprost. -Możemy u ciebie przenocować?
- No dobra, wchodźcie - otworzyła szerzej drzwi, a potem zamknęła za nim. - Rozbieraj się.
-Chwila - powiedział, ściągając kurtkę. -Dianę możemy zamknąć w łazience, będzie spała  i nic nie zniszczy, obiecuję.
- Daj spokój, może spać z tobą. Na kanapie w salonie.
-Tak też może być - postawił Dianę na ziemi, a kotka zaczęła ciekawie obwąchiwać wszystkie kąty. On sam zdjął kurtkę i bez słowa zdjął również thisrt, który miał pod spodem, odsłaniając płaski brzuch, ładnie zarysowane mięśnie ramion i tatuaże na łopatce.
Victoria odwróciła wzrok, zarumieniona, jakby była jakąś tam dziewicą, jakąś niewinna nastolatką.
- Zrobię ci coś do jedzenia. Chcesz też herbaty? - zawołała, idąc w stronę kuchni.
-Chętnie! Zaraz znajdę jakieś suche ciuchy, mam coś w torbie.
- Nie krępuj się. Jak wyjdziesz na korytarz, to drugie drzwi na lewo. Tam jest łazienka.
-Ok!
Rozejrzał się po mieszkaniu. Było tu bardzo ładnie .Czysto i zadbane.
-Ładnie tu - powiedział chwilę później, wchodząc do kuchni. Miał na sobie szorty do kolana, a na szyi ręcznik, którym wycierał wilgotne włosy. -Wziąłem prysznic, mam nadzieję, że to okej?
- Nic nie szkodzi - podała mu talerz z kanapkami i kubek z herbatą.
No cóż, ona miała na sobie krótki szlafrok (w końcu długi w LA się nie przydawał za bardzo), a pod nim tylko koszulkę do spania. Także tego.
- Smacznego.
-Jesteś wspaniała - uśmiechnął się i zaczął jeść. -Jestem twoim dłużnikiem.
- Jesteś, nie da się ukryć - usiadła na przeciwko niego, zakładając włosy na jedną stronę. Założyła nogę na nogę. Była boso.
On również był boso.
-Wyznacz cenę, pani - lekko się skłonił, a jakże.
- Och, no nie wiem. Poczekam jeszcze, kiedyś się do czegoś przydasz - westchnęła teatralnie.
-Kłaniam się nisko - powiedział dworsko, patrząc na jej nogi. I nagle naszła go wizja, jak jej nogi zaciskają się mocno dookoła jego pasa, a pięty wbijają w jego pośladki, podczas gdy Victoria głośno dochodzi.
Mathias ucieszył się, że ma luźne spodnie, bo dostał erekcji, gdyż wizja była bardzo realna.
- No cóż... ja już chyba pójdę spać w takim razie - wstała od stołu i wzięła jego talerz i kubek i włożyła do zlewu.
No tak, jej też zrobiło się gorąco. Ale on nadal był żonaty...
Ale był żonaty tylko na papierze.
-Jasne. Jeszcze raz dzięki. Jakby co, jestem na kanapie - puścił jej oczko i poczłapał do salonu.
Victoria przeszła przez salon i pomachała jeszcze Mathiasowi na dobranoc (wcześniej przygotowała dla niego pościel), a potem zniknęła w swojej sypialni. Miała rozsuwane drzwi, a łóżko wraz z szafkami nocnymi znajdowały się na niewielkim podeście. Z powrotem wtuliła się w kołderkę i zasnęła.
A potem śnił jej się ten dupek i nie tylko. Zrobił się z tego prawdziwy koszmar.
Tym razem Mata obudziły jej krzyki i jęki. Zerwał się z kanapy i zjawił przy Vicki natychmiast.
-Ej, kochanie, obudź się, to tylko zły sen - mruczał, z niespotykaną dla siebie delikatnością, kładąc dłoń na jej ramieniu.
Ale ona się tak od razu nie obudziła. Dopiero po chwili otwarła oczy, lekko przerażona.
- Co się dzieje? Co ty tu robisz...? Aaa... mieszkanie - jęknęła, ocierając oczy i próbując wymazać obraz snu.
Usiadł na materacu obok niej.
-Okej? Chcesz szklankę wody?
- Tak, proszę - uniosła się na łokciach, a potem usiadła. Ramiączko koszulki zsunęło się z ramienia.
Mathias poprawił je, opuszkiem palca muskając jej nagą skórę. Szybko obrócił między sypialnią a kuchnia i po chwili wrócił ze szklanką wody.
- Dziękuję - leciutko się uśmiechnęła. Dobrze, że nie była sama. Napiła się wody. - Przepraszam, że cię obudziłam...
-Nie szkodzi. Jestem gliną, pamiętasz?- pogłaskał ją po włosach. -Poczekam, aż zaśniesz - zaproponował.
- No powinieneś spać teraz, nabrać sił i tak dalej...
-Jestem wytrzymały, zapewniam cię - położył ją delikatnie na poduszkach.
Victoria patrzyła na niego uważnie, tak ufnie, aż tu nagle uniosła głowę i pocałowała go szybko i krótko, ale mocno.
- Przepraszam - powiedziała od razu, zakrywając sobie usta dłonią. No, taka tam chwila słabości.
Mathias zamknął oczy i pochylił się, by odwzajemnić pocałunek.
-Nie szkodzi - szepnął i znów ją pocałował. -Marzyłem o tym.
No, skoro tak stawiał sprawy, to odpowiedziała mu w formie pocałunku. Tym razem dłuższego. Uniosła ręce i wplotła palce w jego włosy.
Mat oparł się dłońmi tak, by na nią nie opaść, tylko się pochylić.
-Jak ty słodko smakujesz - szepnął po kilku namiętnych pocałunkach. Jego usta musnęły jej szyję i ucho.
- Dawno tego nie słyszałam - zamruczała, przyciągając go do siebie i ulokowując między swoimi nogami. No, teraz było zdecydowanie wygodniej.
-Widocznie spotykałaś debili - podsumował krótko. Uwolnił jedną dłoń i położył ją na jej boku, powoli przesuwając ją w górę. -Będę cię dotykać - ostrzegł, całując Victorię zachłannie.
- Na to liczę - szepnęła mu do ust, a potem znów pocałowała. Uniosła lekko biodra, ocierając się o niego.
Mathias zastanawiał się może ułamek sekundy. Oboje byli samotnymi, dorosłymi ludźmi, którzy dawno nie mieli bliskości z innymi.
Zsunął jej ramiączka koszuli i pociągnął ją w dół, aby ustami objąć stwardniały sutek. Zaczął go lekko ssać, podczas gdy swoją erekcją ocierał się o jej łono.
Victoria jęknęła cicho, lekko ciągnąć go za włosy. Zamknęła oczy, lekko odchylając głowę do tyłu.
Odczytał to jako zaproszenie i przyzwolenie. Opadł na nią, przygniatając ją lekko do materaca, ale teraz ich ciała dzieliła tylko cienka bielizna. Ssał jej pierś, podczas gdy kciukiem pocierał sutek drugiej.
Victoria wsunęła dłonie pod jego koszulkę i przesunęła nimi w górę, jednocześnie podciągając ją do góry. Potem pogłaskała go po plecach i żebrach.
Mathias pocałował ją z pasją, wsuwając dłoń między ich ciała. Podciągnął dół jej koszuli nocnej do góry, tak, by odsłonił jej najdelikatniejsze miejsce. Dotknął go niespiesznie.
Przez jej ciało przeszły dreszcze, ale te przyjemne. Znów cichutko jęknęła. Szybko zdjęła z niego tę koszulkę, a potem znów namiętnie pocałowała.
Mat wsunął w nią palce. Naprawdę była mężatką? Był zaskoczony, gdyż Victoria była wąska i ciasna.
Teraz Victoria jęknęła głośniej. Podrapała go lekko po plecach.
-Wybacz, że się tak spieszę - szepnął jej do ucha, powoli poruszając w niej palcami. Tak bardzo nie chciał jej skrzywdzić, a z drugiej strony, tak bardzo chciał ją już mieć.
- Wybaczam - powiedziała od razu. Dobrała się do zapięcia jego szortów. Szybko zsunęła je z jego seksownego tyłeczka, który sobie pogłaskała.
-Zbyt długo pościłem - westchnął, ocierając się o nią czubkiem męskości.
- Ja też - szepnęła z przyśpieszonym oddechem. Objęła go nogami w pasie i przyciągnęła do siebie, co spowodowało ponowy nacisk nim na nią.
Mathias wszedł w nią szybkim ruchem i aż uniósł głowę, gdyż to uczucie było wręcz niesamowite. Jakby Victoria została stworzona dla niego.
Victoria krzyknęła. Ale z przyjemności. Tym samym wbiła paznokcie w jego plecy i przesunęła nimi wzdłuż. Zamknęła oczy, ale po chwili je otwarła i spojrzała na niego. A potem znów go pocałowała.
A on odwzajemnił pocałunek, biorąc ją mocno w posiadanie. Był przy tym delikatny, ale doskonale wiedział, co robi, poruszając się w niej szybko, głębokimi pchnięciami.
Nie było teraz czasu na zastanawianie się, czy ściany są wystarczająco grube. Cóż, sąsiedzi nie byli przyzwyczajeni do głośnych jęków pani spod 611. Czy będą musieli zacząć się przyzwyczajać?
Mat pochylił się i wtulił w nią kompletnie, kryjąc twarz w szyi Victorii. Poruszał tylko rytmicznie biodrami, zaciskając dłoń na prześcieradle.
Ocierała się o niego piersiami, co jeszcze bardziej jej się spodobało. Pogłaskała go po karku i łopatce, po której znów przesunęła mocno paznokciami. Będzie miał mocne ślady.
Wolną rękę Mathias wsunął pod biodra Victorii i lekko je uniósł, by móc w nią wchodzić jeszcze głębiej. Miał wrażenie, że kocha się z dziewicą, taka była niedopieszczona.
No cóż, jej mąż nie był jakimś tam ekstra kochankiem... Ale Mathias powinien się cieszyć.
Cieszył się ogromnie. Chciał, by krzyczała i drżała.
I krzyczała, i drżała. Szczególnie w momencie, w którym zaszczytowała, wbijając paznokcie w jego plecy. Na chwilę cała zesztywniała, rozkoszując się falą przyjemności, jaka przeszła przez jej ciało.
Mathias doszedł, czując, jak przez skurcze zaciska się na nim. Opadł na nią, w ostatniej chwili opierając się na łokciach, by jej całkowicie nie zgnieść. Nie miał zamiaru wychodzić. Leżał na i w Victorii i było mu zajebiście dobrze, jak nigdy z żoną czy jakąkolwiek inną kobietą.
Po paru minutach Victoria w końcu mogła poruszyć ręką. Uniosła zatem ją i pogłaskała go po karku i plecach.
- Przepraszam za to.
-Za co? - mruknął, nie otwierając oczu. Jego serce wciąż galopowało, a znudzona Diana ziewnęła i zwinęła się w kulkę na fotelu, ignorując to, co przed chwilą tutaj zaszło.
- No za to - położyła koniuszki palców tam, gdzie zaczynały się czerwone kreski.
-Zagoi się - zapewnił ją i uniósł głowę. Następnie obdarował Victorię długim, czułym pocałunkiem. -Wybacz, że to trwało tak krótko. Następnym razem będzie lepiej, obiecuję - szepnął i lekko pociągnął zębami jej ucho.
- Następnym razem? - uniosła brew, ale tak bardzo ucieszyła się w duchu, niczym jakaś zakochana nastolatka. A już takową nie była. - Wiesz co? Nie pozwalam ci wrócić na kanapę.
-Cieszę się, masz sprężyny, które wbijają się tam, gdzie boli - zsunął się w końcu z niej i z cichym jękiem położył się obok. Był zaspokojony i, co najważniejsze, od dawna, dawna nie czuł się taki szczęśliwy. -Nie byłem za ostry? Nie boli cię?
- Mat - pierwszy raz tak do niego mówiła; w czasie ich spotkań zawsze mówiła do niego pełnym imieniem. - Byłeś wspaniały - pozwoliła sobie się do niego przytulić.
Jeżeli to było dla niej "wspaniałe", to jej mężowi należało się porządne oklepanie mordy.
Mathias objął ją ramieniem i ułożył się tak, by wygodnie mogła na nim oprzeć głowę. Ellen nigdy nie chciała tak z nim leżeć.. Zacisnął na chwilę powieki. Nie pozwoli, by obraz "żony" zniszczył ten cudowny moment.
-Ty też jesteś niesamowita - powiedział krótko. -Musisz mi powiedzieć, co lubisz. Żebym mógł to wykorzystać.
- Okej, bardzo chętnie ja wykorzystam ciebie... dłużniku - zaśmiała się cicho, a potem pocałowała go w pierś, a palcami dłoni błądziła powoli po jego brzuszku.
Pocałował ją w czoło. Okej, a więc teraz byli czymś więcej, niż kolegami z pracy.
Ale Mathias wiedział jedno; patrząc, jak Victoria zasypia, tuląc się do niego, postanowił już następnego dnia powiadomić swojego prawnika, by przygotował dokumenty rozwodowe.