sobota, 2 marca 2013

Rozdział 48. Uciekinierka. (Sienna x Shuu)


Ciemność zawsze stała po jej stronie. Jej tajemnicza atmosfera otulała ją i ukrywała, gdy szybkimi krokami biegła poprzez uliczki, starając się zgubić swój pościg. Owszem, łatwiej byłoby zmienić się i wzbić w powietrze, uciec stąd jak najdalej, ale wtedy łatwo by ją wyśledzili. Zachowując się jak człowiek, umykając w mroku, trudniej było ją wytropić, zwłaszcza, że zrobiła wszystko, by zamaskować swój zapach.
            Uspokoiła się dopiero wtedy, gdy autobus odjechał w stronę lotniska. Ściskając w drobnej dłoni fałszywe dokumenty, modliła się, by nie zwrócili na to uwagi. W małym plecaku miała wszystko, co było jej potrzebne: kilka ubrań, pamiątki po mamie, kosmetyczka. Dodatkowo to, co miała na sobie i kilkaset dolarów w gotówce, by jakoś zaczepić się w nowym miejscu.

            Pół roku później musiała przyznać, że źle się jej powodzi. Nie miała żadnych studiów, skończyła tylko liceum. W wieku 17 lat umiała niewiele, ale nadrabiała to entuzjazmem i zapałem do pracy. Jednakże, od czasu do czasu zmieniała adres, ruszała znów w trasę. Zazwyczaj nocą, znikała, niczym duszek, którego spłoszyli ludzie. Bała się, że wpadną na jej trop, więc z nikim nie przystawała, z nikim nie była blisko. Pracowała, uśmiechała się, ale po miesiącu znikała.
            Skupiała na sobie uwagę. Była może nie piękna, ale interesująca. W jej krwi wymieszały się geny azjatyckich i europejskich przodków, przez co była dosyć niezwykła. Nienawidziła tego w swoim wyglądzie, ale gdy próbowała ściąć włosy, drżała jej ręka. Zamiast tego wolała ucieczkę. Nigdy nie pozwalała się fotografować.
            Pewnego dnia, 8 miesięcy po ucieczce, zatrzymała się w Los Angeles. Skromne oszczędności pozwoliły jej wynająć ciasny pokoik w podrzędnym motelu. Z ulgą weszła pod prysznic, by zmyć z siebie trud podróży. Gdy wyszła spod (niestety) zimnej wody, sięgnęła po suchą bułkę i zjadając ją z apetytem, otworzyła lokalną gazetę. Obojętnie przerzuciła wzrokiem po nagłówkach, szukając ofert pracy. Robiła już wszystko, m.in.: sprzedawała lody, była kelnerką, sprzątała w biurowcach, gotowała. Nie robiła tylko jednego: nigdy nie sprzedała własnego ciała.
            „HOTEL MŁODEGO MAGNATA POSZUKUJE PRACOWNIKÓW!”
Ten nagłówek przykuł jej uwagę. Pod spodem znajdował się dosyć spory artykuł o Shuu Hell. Z ciekawością przyjrzała się jego zdjęciu; przedstawiało ono młodego, przystojnego mężczyznę o jasnych włosach i fiołkowych oczach, ukrytych za seksownymi okularami.
-23 lata? – mruknęła pod nosem, palcem dotykając jego fotografii. –Taki młody.
Nie, żeby była starsza od niego, ale młody, a już zarządzał własnym hotelem. W dalszej części artykułu opisywali, jaki to był hotel, na jakiej ziemi stanął, ile gwiazdek dostał. I że szukano do niego personelu. Postanowiła udać się na rozmowę kwalifikacyjną. W takim hotelu łatwo mogła się wtopić w tłum.

            Następnego dnia, ubrana w prosta, białą bluzeczkę, która opinała się na średniej wielości biuście, który wyglądał na obfity, biorąc pod uwagę jej drobną sylwetkę. Do tego czarna spódniczka i buty na lekkim koturnie, które sprawiły, że dobiła do 160 cm wzrostu. Długie włosy upięła w koczek, który odsłonił łagodne rysy jej twarzy.
            Nie spodziewała się takich tłumów, głównie kobiet w wieku 30 – 60 lat. Były również młodsze, ale wszystkie wyglądały na starszą od niej. Wzięła numerek i usiadła na jednym z wolnych miejsc. Miała ochotę śmiać się. No pewnie, że wszystkie te kobiety przyszły tu, by własnym okiem rzucić na tajemniczego pana Hell. Według Internetu, był kawalerem do wzięcia, z szanowanej, bogatej rodziny.
            Unikała takich.

Shuu usiadł wygodniej i napił się herbatki. Malinowej. Boże, niektóre kobiety tu przyszły chyba tylko po to, żeby z nim poflirtować. Nuuudaaaa.
Gdy nadeszła jej kolei, weszła do biura i zamarła na kilka sekund. Zamiast menadżera od danej dziedziny, za biurkiem siedział sam Shuu Hell.
            Powinien pozwać gazetę do sadu, bo zdjęcie, jakie mu zrobili, nie oddawało ani troszkę tego, jak przystojny był w rzeczywistości. Niesamowicie seksowny, a jego zapach unosił się w całym pomieszczeniu. No i ten garnitur…
~Łał. Duże łał. Może go skubniemy? – zagadnęła Smoczyca, machając zalotnie ogonem.
-Dzień dobry – powiedziała, drżącym głosem.
- Dzień dobry. Proszę usiąść i opowiedzieć coś o sobie.
Byle tylko nie historię życia - pomyślał.
-Mam na imię Sienna – oznajmiła troszkę pewniej. –I nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Nie mam rodziny, po 18 musiałam opuścić dom dziecka – lekko wzruszyła ramionami, chociaż czuła ból w sercu. Bajeczka, która miała wiele wspólnego z prawdą.
- Och... - spojrzał na nią zza okularków, które poprawił na nosie. - Domyślam się, że nie jesteś leniwa.
Spojrzała na swoje spracowane, ale zadbane dłonie. Paznokcie miała czyste, krótko przycięte.
-Jakoś trzeba zapracować na dach nad głową. Za darmo nikt mnie nie przenocuje – odparła z brutalną szczerością. Dla kogoś, kto całe życie był pod kloszem, było to nieprzyjemne odkrycie. Ale Sienna nauczyła się dużo z tej lekcji.
- Okej. Zostaw mi swój numer, Sienno - uśmiechnął się do niej ciepło.
Automatycznie odwzajemniła uśmiech, uważając, że pan Hell naprawdę był ładny.
-Proszę – podała mu swoje CV, wraz z numerem kontaktowym. Oczywiście, większość danych była sfałszowana. Otrzymała o wiele lepsze wykształcenie, ale nie przyznawała się do tego. Długo też uczyła się mówić jak „inni” ludzie. –Czy to prawda, panie Hell, że pokojówki tutaj pracują w mundurkach? – zapytała nagle, lekko się rumieniąc.
- No tak. Każda z pań i panów dostanie specjalne uniformy na zmianę. Prane są tutaj w pracy, więc nie trzeba ich brać do domu.
-Och – uniosła dłoń do ust, by zamaskować uśmiech. Zawsze lubiła te stroje. –Dobrze. Czy coś jeszcze mam panu zostawić?
~Siebie. Na przykład, oczywiście.
- Nie, to chyba byłoby wszystko - uśmiechnął się znowu. - Dziękuję za przyjście - wstał, żeby nie było, w końcu pełna kulturka.
Sienna dygnęła. Jakoś tak mimo dzielącej ich odległości i biurka, czuła przed nim dziwny respekt. Zupełnie, jakby był księciem albo ki czort.. W sumie, był „księciem” tego hotelu, pomyślała.
-Dowidzenia, panie Hell – powiedziała, z lekko spuszczoną głową. Nagle jednak zatrzymała się i zarumieniła. –Czy są tutaj pokoje dla pracowników? – zapytała nieśmiało.
Shuu uniósł brew. No cóż, ta dziewczyna była z bidula, domyślił się, że może być u niej ciężko z pracą, pieniędzmi, mieszkaniem... Wszystkim innym. Musiało jej bardzo zależeć na tej pracy. Ale czemu się dziwić, hotel już zaczął nadrabiać dług. Pracownicy nie będą zarabiali wcale tak mało.
- Tak, są.
-Dobrze. Dziękuję. Przepraszam za te wszystkie pytania – dodała. Do widzenia.
Gdy wyszła, odetchnęła głęboko. Cóż. Zobaczymy. Pozostało tylko czekać na telefon kogoś z obsługi. Ale żeby szef zatrudniał osobiście pokojówki? Dziwnie..

            I zadzwoniono, że dostała tę pracę. Sienna Nawe przed samą soba ukrywała, jak bardzo jej ulżyło po tym telefonie. Kto wie, może zostanie tu na dłużej niż miesiąc?
Stawiła się następnego dnia rano w wyznaczonym miejscu. Wraz z nią było jeszcze kilka osób. Dano im mundurki (swoją droga, były śliczne, lekko kuse, ale pewnie o to chodziło). Sienna wciągnęła go na siebie i ruszyła do pracy.
            Przydzielono jej całe piętro. Popołudniu, ku jej uldze, pracownikom podawano lekki obiad, więc nie musiała się martwić o jedzenie. Po posiłku wróciła do pracy. Z piętra, które jej przydzielono, rozciągał się widok na Los Angeles. Piękne. Najwyższe Pietro. Były tu apartamenty.
Shuu zamieszkiwał jeden z nich. No co, po co miał szukać mieszkania, skoro miał tutaj pokój idealny dla siebie? No i miał tutaj obsługę. Żyć, nie umierać. 
Ale czasem trzeba wybrać się do pracy... Ubrał się zatem w garniturek, a potem wyszedł.
- Przepraszam! - powiedział szybko, kiedy na kogoś wpadł.
-Nie szkodzi, proszę pana! – powiedziała szybko Sienna, zadzierając głowę do góry.
~Nie no, pięknie zaczynasz, złociutka. Miałaś mu wpaść w ręce, nie na niego.
- Nic ci nie jest? - spojrzał na nią uważnie. - O, to ty - uśmiechnął się.
-To ja – odparła, siląc się na uśmiech. Zainteresowanie Smoczycy tym mężczyzną troszkę ją przerażało. –Nie, nic mi nie jest, proszę pana. Dziękuję za zatrudnienie mnie – dodała cichutko.
- Pytałaś o pokoje, prawda? Na parterze w tyle się takowe znajdują. Proszę - położył jej na dłoni kluczyk z numerem dziewięć. - Mam nadzieję, że ci się spodoba - uśmiechnął się radośnie.
-Na pewno lepsze to niż pokój w motelu – oznajmiła, biorąc kluczyk i chowając go do czystego fartuszka (dbała o swój uniform, a jakże). –W porównaniu do pana hotelu tamto to jakaś melina.
- Domyślam się. I o to chodziło.
-Udało się panu. Gratulacje.
Zacisnęła pięści na fartuszku. Była uczona, jak prowadzić rozmowy z wysoko urodzonymi mężczyznami, ale nigdy nie przypuszczała, że będzie rozmawiała z kimś, kto ją tak onieśmiela.
-Czy pana apartament również sprzątają tutejsze pokojówki? Znaczy się, pewnie tak, ale chciałam zapytać, czy konkretna osoba, bo na wykazie nie mam go zaznaczonego, ale mogę to zrobić, jeśli nikt inny nie jest wyznaczony – wyrzuciła z siebie na jednym oddechu.
~Zastrzelisz go słowami, człowieku. Uspokój się.
- Jeśli chcesz, to możesz. Dostaniesz wyższą pensję.
-O..o. I tak już płaci pan dużo – zarumieniła się. –Dobrze, to skoro pan wychodzi do pracy, to ja tu szybciutko posprzątam – obdarzyła go słodkim uśmiechem.
- Dzięki - uśmiechnął się i zaczął sie wycofywać (przodem do niej). - Swoją drogą, ładnie wyglądasz, Sienno.
A potem zniknął za zakrętem.
-Dziękuję – wyszeptała rumieniąc się głęboko.
            A potem weszła do jego apartamentu. Był ogromny, ale zadbany i urządzony elegancko, z gustem. W powietrzu, wszędzie, unosił się zapach mężczyzny, który doprowadzał Smoczycę do szaleństwa. Sienna pozwoliła jej troszkę pobiegać, a sama zaczęła sprzątać. Nie wiedziała, ile czasu jej to zajęło, ale to był ostatni apartament na piętrze, więc się nie spieszyła. Na sam koniec zostawiła sobie sypialnię. Zmieniła pościel, zaścieliła łóżko, wygładziła poduszki, podczas gdy Smoczyca spała w salonie.
Shuu wrócił późno, akurat, jak Sienna kończyła. Zatrzymał się jednak w półkroku, widząc smoka, który jak gdyby nigdy nic leżał sobie na jego dywanie. 
Zaczął się zastanawiać, czy to smok Sienny, czy może sam się tu przyszwędał. Ale niby skąd? Swoją drogą, nie znał tego smoka. A Sienna musiała go widzieć. 
O mój Boże, a jeśli to naprawdę smok Sienny? Sienna jest smokiem? Smoczycą?!
-Pan Hell – wyszła z sypialni, zamykając za sobą drzwi. –Z kuchni przysłano pana kolację, czeka tylko na podgrzanie. Mam to zrobić? – zapytała, chowając płyn do mycia drewna.
- Odpowiedz mi na pytanie - Boże, nie wierzył, że będzie się pytać o: - Widzisz leżącego smoka na dywanie?
Sienna zbladła gwałtownie. Dłonią złapała się framugi drzwi, by nie upaść. To niemożliwe. On nie mógł widzieć Smoczycy. Która, gdy temat zszedł na nią, obudziła się, ziewnęła i lekkim krokiem podeszła do Shuu.
~Przystojniak w garniaku.
-On cię widzi – szepnęła Sienna. Smoczyca szarpnęła łbem, po czym uciekła (co wyglądało lekko komicznie, gdy próbowała się ukryć za sofą). –To niemożliwe. Nie. Niemożliwe – wymamrotała, patrząc ze strachem na Shuu.
- O mój Panie, więc jednak to prawda - jęknął Shuu. - Skąd jesteś, kim jesteś, dlaczego jesteś smokiem? - oczywiście, że był przygotowany do ataku. I do obrony. Tak na wszelki wypadek. Niepozorne istoty zawsze były najgroźniejsze.
-Nie wiem – wyszeptała. Nie miała dokąd uciec; Shuu blokował jedyne wyjście z apartamentu. Kłamała, ale nie miała innego wyjścia. –Taka się urodziłam. Jestem…tym, kim jestem, od kiedy pamiętam..
- Serio? I niby jak sobie z tym ra... ile ty masz lat? - zapytał podejrzliwie. Pamiętał, że wspominała coś o osiemnastu. W klanie Finn mogli zmieniać się w smoki od lat dwudziestu jeden. Coś tu nie grało.
-18, proszę pana – wykrztusiła. Była przerażona. –U-ukrywam się. U-uciekam. Nie zmieniam się, gdy nie mu-muszę..
- Przykro mi, ale nie mogę cię wypuścić. Muszę zadzwonić do mojego ojca.
I wyjął telefon i zadzwonił.
-Nie! Błagam – osunęła się na kolana. –Znajdą mnie. Błagam. Znajdą mnie, jeśli komuś o mnie powiesz..
Shuu uniósł brwi. Co to ma być? Co się dzieje?!
Zrobił krok w jej kierunku.
- Kto cię znajdzie?
-Śledzili mnie, od kiedy uciekłam – wymamrotała. –Parę razy próbowali złapać. Boję się ich, panie Hell – spojrzała na niego, a po jej policzkach spłynęły łzy. Była tylko zagubioną dziewczyną. –Czy pana ojciec doniesie na mnie?
- Nie... - podszedł do niej, a potem uklęknął na przeciwko niej. - Tutaj jesteś bezpieczna, ale musisz mi wyjaśnić, o co chodzi.