Rozdział Shannon Emily (x)
Emily
stała na brzegu oceanu w Los Angeles, a fale sprawiały, że jej stopy powoli
zatapiały się w mokrym, żółtym piasku. Robiło to na niej duże wrażenie, tak jak
wcześniej widok swojej osoby w zielonym bikini w lustrze. Musiała przyznać, że
wyglądała całkiem nieźle. Nie była chuda, ani gruba, a długie, czarne włosy
spięła wysoko, żeby jej nie przeszkadzały w pływaniu. Uśmiechała się teraz
szeroko, bo to była jej pierwsza wizyta nad wodą. Pomijając krótkie wyjazdy nad
jeziora w Szkocji, której nigdy nie opuszczała. Aż do tej pory.
A za nią, z dziecięcym zapałem, jej facet, Shannon Finn, budował zamek.
Pochyliła się nad wodą, nabrała jej do plastikowego, małego wiaderka, a potem wyciągnęła stopy spod piasku i wróciła do chłopaka.
A za nią, z dziecięcym zapałem, jej facet, Shannon Finn, budował zamek.
Pochyliła się nad wodą, nabrała jej do plastikowego, małego wiaderka, a potem wyciągnęła stopy spod piasku i wróciła do chłopaka.
-Jeśli chuchnę na ten piasek, to się utwardzi i zrobimy
wieżę – oznajmił radośnie, patrząc na nią wesoło. No i pożądliwie, ale co mógł
poradzić na to, że miał piękną dziewczynę? No nic.
- Rób, co
chcesz, ale nie zwracaj uwagi innych ludzi... - drobnymi łapkami lepiła mury i
komnaty.
-Zwróciłbym, gdybym zmienił się w smoka i porwał cię – uznał
i ponad zamkiem obdarzył ją krótkim, ale pełnym czułości całusem. –A nie muszę
porywać, bo jesteś moja. No. Chcesz taki zamek, skarbie? – zapytał, robiąc
fosę. Ależ miał radości.
- A po co
mi taki zamek? Domek by wystarczył - pokazała mu język.
Zrobił głupią minę w odpowiedzi na język.
-Cóż, dom moich rodziców w Szkocji jest nasz – powiedział
cicho. –Ale faktycznie, przydałoby się coś gdzieś, gdzie cieplej. Marzniesz szybko
i łatwo – pogłaskał ja po ramieniu. Teraz rozumiał nie tylko to, jak Obdarzeni
troszczyli się o śmiertelników, ale też to, jak Smok troszczył się o swoją
partnerkę. Było to ciężkie zadanie, ale nie niewykonalne.
- Mnie
się tu podoba - powiedziała, chowając stopy w piasek i zwracając wzrok ku
wodzie. Duże fale, kilku surferów, dalej motorówki i narty wodne.
A wieczorem kolorowe światła, muzyka, restauracje, bary, piękne stroje. Żyć, nie umierać. No i kilka mil dalej samo Hollywood!
A wieczorem kolorowe światła, muzyka, restauracje, bary, piękne stroje. Żyć, nie umierać. No i kilka mil dalej samo Hollywood!
Nie był zaskoczony jej wyborem. Wszędzie dobrze, byleby
daleko od matki gehenny, którą przeszła w Szkocji.
-Coś wymyślę – obiecał i przytulił ją. –A tymczasem zobacz,
jaki mamy zajebisty zamek – ucieszył się.
Roześmiała
się i pocałowała go mocno, mocno. No, a kilka miesięcy temu wydawał się
nietykalny.
Przesunął dłońmi po jej plecach.
-Jesteś szczęśliwa? – zapytał cicho, zerkając jej w oczy.
–Ze mną? Tutaj?
-
Najbardziej na świecie! - przytuliła się do niego.
-Cieszę się – szepnął.
Wieczorem,
gdy Emily się kąpała, zaczął szykować wszystko w salonie. Pewnie myślała, że
zapomniał o tym, że dzisiaj miała imieniny. Haha, nie. Shannon pamiętał o
wszystkim, co mogło dać jej szczęście.
Zamówił
więc włoskie jedzenie, butelkę dobrego soku (skoro Emily nie piła),
pstryknięciem palca pozapalał świece i czekał,. Aż usłyszy piski radości i
zaskoczenia.
A ona
weszła do salonu w jego koszulce i spodenkach piżamowych.
- Co ty... Jakaś okazja jest? - uniosła brew. - O mój Boże, mamy jakaś miesięcznicę?!
- Co ty... Jakaś okazja jest? - uniosła brew. - O mój Boże, mamy jakaś miesięcznicę?!
Skierował palec na kalendarz.
-Masz dzisiaj imieniny. Zobacz: Stephena, Heather i Emily. Nom. Wszystkiego najlepszego,
kotku – powiedział dumny z tego, że ją zaskoczył.
- Aaa, no
tak! - zaśmiała się. - Zapominałam. To twoja wina - walnęła go w ramię, a potem
je pocałowała, żeby nie bolało. No. - Dziękuję.
-Nie ma za co – podał jej szklankę soku. –Wypożyczyłem twoje
ulubione filmy. Jedzenie jest ciepłe. Milady? – ujął jej dłoń i podprowadził do
kanapy.
Emily
uśmiechała się szeroko i usiadła przy stole.
- Mogłam się chociaż przebrać...
- Mogłam się chociaż przebrać...
-Jak dla mnie wyglądasz przecudnie – pocałował ją w szyjkę,
marząc o tym, by kiedyś skubnąć ją zębami. –Niezależnie od tego, co masz na
sobie, jesteś dla mnie piękna. Kocham cię – zamruczał i podał jej wąskie
pudełeczko. –Taki tam drobiazg.
- Ja
ciebie też kocham - pocałowała go. - Co to? Co mi dajesz?
-No otwórz i zobacz. Mam nadzieję, że ci się spodoba –
zawiesił głos, myśląc o srebrnym serduszku na srebrnym łańcuszku, który zaklął
tak, by tylko Emily lub on mógł go zdjąć. Tak nic i nikt nie zerwie go z szyi
dziewczyny, będzie również chronił ją do pewnego stopnia. Na tyle serduszka
wygrawerował ich imiona i datę ich pierwszego pocałunku. –Taki tam drobiazg –
powtórzył.
Emily
otworzyła pudełeczko i zapiszczała. Wisiorek był śliczny.
- Jest piękny - wzięła go w dłonie i obejrzała z każdej strony. - Załóż - odwróciła się tyłem i zgarnęła włosy na bok.
- Jest piękny - wzięła go w dłonie i obejrzała z każdej strony. - Załóż - odwróciła się tyłem i zgarnęła włosy na bok.
Założył i pocałował ją mocno w kark, uśmiechając się pod
nosem. Mmm.
Przytulił się do pleców Emily.
-To jaki film puszczamy najpierw..?
- Jakąś komedię.
Po kolacji usiadła na kanapie wygodnie i poklepała miejsce obok siebie.
Po kolacji usiadła na kanapie wygodnie i poklepała miejsce obok siebie.
Usiadł obok i natychmiast objął ją ramieniem. No cóż. Jako
typowy smok lubił kontakt fizyczny z partnerką, gdyż to go uszczęśliwiało, Soł.
Puścił film i rozsiadł się wygodniej. Emily wciąż dolewał soku, ale sam sięgnął
po zimną wodę. Taaak, tutaj było zdecydowanie za gorąco dla smoka, ale zniesie
to dla ukochanej.
Emily
piła sobie soczek i obserwowała jak Mila Kunis całuje Justina Timberlake'a. A
potem tak po prostu poszli do łóżka!
I nagle zaczęła się zastanawiać, dlaczego, do jasnej ciasnej, oni jeszcze tego nie robią?! Może coś z nią było nie tak? Nie podobała mu się...?
- Shannon...? - spojrzała na niego, a kiedy i on zwrócił wzrok ku niej, pocałowała go lekko i czule, a potem coraz namiętniej.
Wiedziała, że powinna się ubrać lepiej!
I nagle zaczęła się zastanawiać, dlaczego, do jasnej ciasnej, oni jeszcze tego nie robią?! Może coś z nią było nie tak? Nie podobała mu się...?
- Shannon...? - spojrzała na niego, a kiedy i on zwrócił wzrok ku niej, pocałowała go lekko i czule, a potem coraz namiętniej.
Wiedziała, że powinna się ubrać lepiej!
Smok zamruczał cicho z zadowolenia.
-Zimno ci, kochanie? – zapytał nagle i sięgnął po kocyk.
–Będę pilnował do końca świata, żeby było ci ciepło – obiecał cicho, otulając
nim jej ramiona. A potem znów pocałował Emily, przyciskając jej ciało do
swojego, a dłonią błądząc po jej biodrze.
- Nie
chcę kocyka.
Kurwać, w pokoju było ponad dwadzieścia pięć stopni! Jeszcze miała smoka obok siebie! Czy on jest niepoważny?!
Odrzuciła koc, znowu przyciskając usta do jego ust. Paluszkami przebiegła po jego policzku, a potem wtopiła je w jego włosy.
Kurwać, w pokoju było ponad dwadzieścia pięć stopni! Jeszcze miała smoka obok siebie! Czy on jest niepoważny?!
Odrzuciła koc, znowu przyciskając usta do jego ust. Paluszkami przebiegła po jego policzku, a potem wtopiła je w jego włosy.
On po prostu inaczej odczuwał temperatury.
Shannon przesunął ustami po jej szyi i ramieniu, które lekko ugryzł.
Shannon przesunął ustami po jej szyi i ramieniu, które lekko ugryzł.
-Przegapisz swój ulubiony moment w filmie – zamruczał.
- Mhm,
pozwij mnie - całując go, wsunęła łapki pod jego koszulę i pogłaskała go po
brzusiu. No, no... aww, w dotyku był równie cudny, co z wyglądu.
Shannon
uśmiechnął się. Rozczulały go te ich, z pozoru, niewinne i lekkie pieszczoty,
jakimi się obdarowywali, wiec odpowiadał na nie równie chętnie. Bez słowa zdjął
swoją koszulkę, aby Emily mogła go sobie pomiziać, a sam zaczął się
obsypywaniem pocałunkami jej karku.
Och,
oczywiście, że go sobie miziała. Powoli, jakby robiła to pierwszy raz, badała
go i poznawała, błądząc łapkami po jego karku, szyi, ramionach, rękach,
dłoniach, torsie, plecach, wzdłuż kręgosłupa.
Westchnęła mu cicho do ucha, unosząc w końcu ręce w górę.
Westchnęła mu cicho do ucha, unosząc w końcu ręce w górę.
Ściągnął z niej koszulkę i pchnął ją lekko, aby się
położyła, podsuwając Emily poduszkę pod głowę. Ta smocza zręczność, co zrobisz…
Pochylił się i z lekko zamglonymi oczami dotknął ustami jej brzucha.
Co było
dziwne dla Emily, nie odczuwała zawstydzenia. Nie krępowała się przed nim.
Cieszyło ja to i uśmiechnęła się, głaszcząc go po głowie.
Uśmiechnął się do niej słodko i zaczął całować wyżej, powoli
zbliżając się do piersi. Ale nie dotknął ich, chociaż bolesne pulsowanie w
spodniach odbierało mu zdolność logicznego myślenia. Uniósł wzrok, pytając ją
spojrzeniem o zgodę.
Emily
pokiwała głową. Pragnęła jego dotyku na całym swoim ciele. Na całym ciele.
Shannon ostrożnie zaczął pieścić ustami jej pierś, dłonią
kręcąc małe kółeczka na drugiej. Chciał, by czuła się bezpiecznie, więc
wszystko robił powoli. Doprowadzało go to do szału, ale wiedział, że musi
zdobyć zaufanie Emily w tych kwestiach.
Jej
dłonie głaskały go po ramionach i karku. Spodobały się jej te pieszczoty.
Uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w usta. Rozczulała go
jej drobna sylwetka i malutkie łapki. Kochał ją Az do ostatniego włókienka
włosów czy skrawka paznokcia.
-Jesteś śliczna, wiesz? – zamruczał, muskając wargami jej
szyję. Lekko przytulił się do niej, wciąż opierając się na łokciach. Jeszcze by
jej coś złamał i dopiero by było…
-
Dziękuję... - pocałowała go, rozpinając drżącymi dłońmi (od podniecenia) jego
spodnie.
-Emily? – uniósł brew, zaskoczony. Nie żeby mu się to nie
podobało, ale.. Emily nigdy nie sugerowała, że zaczną..
Oj, ci,
jak mu coś przeszkadza, może spać na wycieraczce.
- No co...
- No co...
-Nie wiem, czy mam cię zanieść do łóżka czy.. – zerknął na
nią badawczo, a potem dłonią musnął jej policzek. Boże, takie to to kruche…
Nosem potarł jej szyję.
- Do
łóżka - poprosiła cicho.
Wstał i podniósł ją, mocno przyciskając do swojego
wysportowanego ciała. A więc klamka zapadnie.
-Nigdy nie – zająknął się i lekko zarumienił. –Nie byłem z
dziewicą – dodał troszkę ciszej. –Boję się – wyznał. –Ale zrobię wszystko..
- Ufam
ci, kochanie - szepnęła i pocałowała go lekko w policzek. - I chcę to zrobić z
tobą.
Jego serce zabiło mocniej.
-Cieszę się – szepnął i położył ją na ICH łóżku. Było tam
dużo poduszek i wygodny materac, a jakże. Shannon położył się obok Emily i
wrócił do pieszczenia ustami jej szyi. Musiała być gotowa…
A ona
wzdychała cicho, czując jak przyjemne ciepło rozchodzi się po jej ciele.
Zaciskała palce na jego włosach, unosząc mimowolnie biodra wyżej. Ehe, chciała,
żeby ją tam dotknął...
Jakby czytając jej w myślach, delikatnie pogłaskał
dziewczynę po brzuchu, a potem zsunął ją niżej.. i niżej i dotknął jej TAM.
Przy okazji jemu samemu wyrwał się z gardła ni to jęk, ni to cichy warkot.
Emily
westchnęła głośno.
- Mocniej - poprosiła, rumieniąc się.
- Mocniej - poprosiła, rumieniąc się.
Uniósł głowę.
-To było jedno z najbardziej seksownych słów jakie
usłyszałem – jęknął i wsunął rękę pod
materiał spodenek i nakrył ją całą, po czym mocno ją przycisnął.
Jęknęła,
nie kryjąc się z tym. Uniosła biodra, a także rozchyliła nogi.
Wsunął w nią paluszek, patrząc z troską na jej twarz. Jeśli
to ją zaboli, to nie posunie się dalej..
Emily
zacisnęła palce na jego ramionach. Zamknęła oczy.
-Boli? – zapytał, powoli poruszając palcem.
-
Trochę...
Shannon zaprzestał się poruszać. Zaczął za to obsypywać ją
pocałunkami i szeptał czułe słówka wprost do jej ucha. Lekkim ruchem ściągnął
jej spodenki i jego pocałunki powoli przesuwały się w dół…
- Ale nie
przestawaj - poprosiła cicho, znów unosząc bioderka.
Też chciała mu sprawić przyjemność, kurczę, noo!
Też chciała mu sprawić przyjemność, kurczę, noo!
-Skarbie, zaraz ci dam coś lepszego – obiecał z ogromną
czułością w głosie. Musiał hamować swoje popędy i siłę. Emily nie była obdarzona,
mógł ją skrzywdzić.. Pocałował więc ostrożnie wewnętrzną stronę jej uda.
Westchnęła
cicho, a jej dłoń spoczęła na brzuchu.
A język Shannona dotarł tam, gdzie zmierzał. Ostrożnie
odkrywał przed nią kolejne etapy rozkoszy, wszystko robił powoli i dokładnie.
Emily
dziwnie się z tym czuła. Dziwnie, ale przyjemnie, dlatego jęknęła cichutko.
Zacisnęła palce jednej ręki na pościeli, zamykając oczy.
Pieścił ją coraz śmielej i coraz intensywniej. Znów wsunął w
nią palec, tym razem wolniej, spokojniej. Przegryzła dolną wargę, powstrzymując się od wydawania pewnych
dźwięków rozkoszy.
Shannon tymczasem zaczął palcem poruszać, jego język również
zaczął poruszać się śmielej, Az w końcu niepewnie zaczął ją ssać.
Emily po
chwili osiągnęła szczyt, krzycząc głośno.
Spojrzała na niego zamglonymi oczami i uśmiechnęła się.
- Łał...
Spojrzała na niego zamglonymi oczami i uśmiechnęła się.
- Łał...
Pocałował ją w brzuszek i wyszczerzył radośnie zęby w
szczęśliwym uśmiechu.
-Rozumiem, że ci się podobało? – zagadnął, patrząc Emily w
oczy.
- Bardzo
- objęła go i pocałowała. - To teraz ta następna część? - zapytała nieśmiało.
-A chcesz? – zamruczał, kładąc się obok niej na łokciu. Ujął
dłoń dziewczyny i poprowadził na cóż, dosyć duże, wybrzuszenie w spodniach.
–Mamy czas, Em – wyszeptał czule.
- Nie
mamy. Chcę przestać być dziewicą z tobą dzisiaj - zarumieniła się ostro, kiedy
go tam dotknęła.
Jęknął.
-Okej – zamruczał i uśmiechnął się. –A więc dotykaj mnie, skarbie. Poznaj mnie tak jak ja poznałem ciebie. Możesz mnie oglądać, głaskać, cokolwiek. Jestem twój – dodał, muskając palcem jej brodę.
-Okej – zamruczał i uśmiechnął się. –A więc dotykaj mnie, skarbie. Poznaj mnie tak jak ja poznałem ciebie. Możesz mnie oglądać, głaskać, cokolwiek. Jestem twój – dodał, muskając palcem jej brodę.
A więc
oglądała, jeszcze raz błądząc palcami po jego ciele.
- Wiesz, że jesteś piękny?
- Wiesz, że jesteś piękny?
Jego mięsnie napinały się pod jej dotykiem, ale był
cierpliwy. Musiał ją wszystkiego nauczyć, tak?
-Usłyszeć to z ust takiej ślicznej dziewczyny to prawdziwy komplement
– stwierdził.
Uśmiechnęła
się i pocałowała go w nos.
- Zrób to teraz. Jestem gotowa - zapewniła go, zginając nogi w kolanach, aby ułatwić mu dostęp do siebie.
- Zrób to teraz. Jestem gotowa - zapewniła go, zginając nogi w kolanach, aby ułatwić mu dostęp do siebie.
Pstryknął palcami, a świece w pokoju lekko przygasły, a
Shannon zsunął z siebie bokserki. Lekko przygniótł ją do materaca swoim
ciężarem, muskając wargami jej usta. Otarł się o Emily, jednocześnie patrząc
jej w oczy,
-Kocham cię – wyszeptał, a potem pocałował ją i wszedł w nią
jednym pchnięciem.
Nie
zdążyła mu opowiedzieć, ponieważ krzyknęła, wbijając w jego ramiona
paznokcie.
No to finito, koniec bycia niewinną. I to z nim.
Uśmiechnęła się i pocałowała go mocno.
No to finito, koniec bycia niewinną. I to z nim.
Uśmiechnęła się i pocałowała go mocno.
Shannon znieruchomiał, pozwalając jej przywyknąć do tego
uczucia. Jednocześnie żałował, że nie mógł na siebie wziąć jej bólu, w końcu to
on powinien cierpieć. Musnął wargami jej obojczyki, a potem szyję i usta.
- Kocham
cię - powiedziała. - Tak strasznie mocno cię kocham - dodała ciszej,
przytulając się do niego.
Shannon odwzajemnił uścisk, czując się wspaniale w ramionach
ukochanej.
-Wiem, Emily. Ja ciebie też. Czasami to aż boli – wyszeptał.
- Przepraszam...
-Nie, skarbie.. – zamruczał i pocałował ją. –Pierwszy raz w
życiu czuję, że moje serce naprawdę bije – oznajmił. Okej, niepewnie się
poruszył. –Boli?
- Już
nie, Shannon - szepnęła. - A ja słyszę twoje serce - uśmiechnęła się i
poruszyła lekko biodrami.
Dopasował swoje lekkie pchnięcia do jej ruchów. Nie, była za
drobna na ostrzejsze zagrywki, ale to mu nie przeszkadzało.
-Dziwne – szepnął – moje serce leży tuż przede mną..
Pocałowała
go w odpowiedzi, czując dokładnie źródło przyjemności, która powoli rozchodziła
się po całym jej ciele.
Shannon
również przestał mówić. Poruszał się troszkę szybciej, ale wciąż ostrożnie. Nie
przygniatał jej całkiem. Nie przestawał jej chronić nawet teraz.
Dziewczyna
jęknęła co jakiś czas. Jej palce sunęły wzdłuż jego kręgosłupa, to w dół, to w
górę.
Spojrzała na jego twarz i przez chwilę znów się zastanawiała, jak to możliwe, że o n wybrał właśnie j ą.
Spojrzała na jego twarz i przez chwilę znów się zastanawiała, jak to możliwe, że o n wybrał właśnie j ą.
On nie myślał o takich rzeczach, ponieważ to było dla niego
oczywiste. Skupił się na jej szyi. Smok podsycał go i zachęcał, aby ją ugryzł,
oznaczył… Shannon zwiesił głowę. Tak, chciał to zrobić.. Emily znów jęknęła, przesuwając
paznokciami po jego ramionach i łopatkach.
Shannon
zaczął się poruszać mocniej, gnąc w rękach prześcieradło .Wolał gnieść materiał
niż jej skórę. No cóż, nigdy go nie obchodziły szczegóły, ale teraz nawet
rozkosz, którą czuł schodziła na dalsze plany. Liczyła się tylko Emily, jej
ciepło, zapach, dotyk. W końcu ugryzł ją lekko w ramię, ale czuł, że to za
mało. Dziewczyna wsunęła
palce w jego włosy. Odchyliła głowę do tyłu i przegryzła dolną wargę, by po
chwili jęknąć głośno. Podrapała znów jego plecy, czując, że jest już blisko.
O tak, on również był blisko. Wbił się w nią mocno, by po
chwili się wycofać, ale zaraz powtórzyć czynność. Lekka mgiełka przesłoniła mu
oczy i zdrowy rozsądek; odnalazł TO miejsce na szyi, w którym Smoki oznaczały
swoje partnerki i mocno ugryzł ją tam, mrucząc cicho. I wtedy po raz drugi dzisiejszego wieczoru doszła. Z jej ust
wydobył się krzyk, układający się w jego imię. To było lepsze niż poprzednie.
Tak, on też to poczuł, nie popuszczając uścisku zębów,
doszedł w niej, wypełniając Emily swoim spełnieniem. Dyszał ciężko i dopiero po
chwili był w stanie puścić jej szyję. Ale minęło kilka minut, nim zaczął
myśleć… Do tego czasu leżał z nosem wtulonym w jej szyję i wdychał zapach
Emily.
Ona po
kilki chwilach zaczęła głaskać go po karku i za uszkiem.
- Nigdy nie czułam się taka szczęśliwa - wyznała mu szeptem z uśmiechem na ustach.
- Nigdy nie czułam się taka szczęśliwa - wyznała mu szeptem z uśmiechem na ustach.
Uniósł głowę i uśmiechnął się do niej.
-Ugryzłem cię – wyszeptał zawstydzony, palcem muskając ślad
na jej skórze.
- To nic.
Troszkę zabolało, ale, no wiesz... - zarumieniła się i odwróciła wzrok. -
Orgazm to... no wiesz no...
-Skarbie, jesteśmy w najintymniejszej sytuacji, w jakiej
może być mężczyzna z kobietą, a ty się wstydzisz? – zamruczał i musnął wargami
jej skroń. –Orgazm to? Dokończ – zachęcił.
-
Sprawił, że nie bolało twoje ugryzienie, nooo! Nie wstydzę się! - jej policzki
były teraz czerwone jak wino.
-Jasne – cmoknął ją lekko i ułożył na boku, nie chcąc
przygniatać jej ciała. –To znak – powiedział nagle. –Smoki tak robią, wiesz? –
mówił cicho.
Emily
natychmiast się do niego przytuliła, w poszukiwaniu ciepła. I w ogóle lubiła
(żeby nie powiedzieć obsesyjnie "uwielbiała") się do niego przytulać.
Do s w o j e g o faceta.
Objął ją ramieniem i pocałował w czoło.
-Effy nie musi o tym wiedzieć, nie? – zapytał nagle. –No
wiesz… o szczegółach. Znaczy się, ja wiem, że kobiety o tym rozmawiają,
ale.. Ach ,Em, ja.. yy.. no…
- Co? -
uniosła na niego spojrzenie.
No. Od teraz będą ze sobą sypiać. W każdym tego słowa znaczeniu.
No. Od teraz będą ze sobą sypiać. W każdym tego słowa znaczeniu.
-No.. – teraz on był koloru wina. –No wiesz… Znaczy
się… O boże, zapomnij – jęknął i ukrył
twarz w jej szyi. –Podobało ci się..?
- Bardzo
mi się podobało - cmoknęła go w policzek, a potem ułożyła wygodnie głowę na
jego ramieniu. Przykryła się kołderką i zamknęła oczy. - Dobranoc, kochanie.
-Dobranoc – zamruczał.
A potem
czekał, aż Emily zaśnie, głaszcząc ją po plecach i intensywnie myśląc.
Domek w ciepłym miejscu, tak?
Da się zrobić.