środa, 3 października 2012

Rozdział 24. Plan. (Savannah x Jared)



Korytarzem najlepszego Liceum w LA szedł nowy nauczyciel fizyki. Miał na sobie nisko opuszczone dżinsy (gdyby uniósł ręce, byłoby widać brzeg bokserek) oraz koszulę z krawatem, zawiązanym luźno. Jego troszkę potargane, kasztanowe włosy opadały w nieładzie aż do kołnierzyka koszulki. Miał przenikliwe, charakterystyczne dla swojego klanu zielone oczy.
Jared Finn wylądował jako nauczyciel.
Życie boli czasami. Ale nie Savannah Munro, córkę Hikari i Josha Munro. Ona była cheerleaderką, trochę śpiewała i w ogóle wszyscy ją uwielbiali. Z wyjątkiem tych ździr, które jej zazdrościły:
a) urody,
b) że do tej urody dostała intelekt,
c) figury,
d) głosu,
e) powodzenia u obu płci,
i wielu innych rzeczy.
Aktualnie rozmawiała z jednym z chłopaków z drużyny piłkarskiej. Kokietowała go i to było widać. Założyła kosmyk za ucho, kiedy zauważyła Jareda Finn. No, kutfa, i to był facet godzien jej uwagi!
Jego trudno było nie zauważyć. Wyrósł na wysokiego mężczyznę, niczym typowy Szkot. Miał niecały 1.90 metra. Obserwowały go wszystkie laski i był tego świadom, Ale jego wzrok przykuwała znajoma twarz...
- Łaaa, ale ciacho.
- To ten nowy nauczyciel?
- Mam nadzieję, że to on będzie nas uczyć.
- Może daje KORKI...
Może powinien sobie zapisać reklamę na czole?
Jared podszedł do drzwi klasy, otworzył je i gestem zaprosił uczniów do środka, uśmiechając się szelmowsko.
Savannah przeszła obok niego, zarzucając lekko włosy do tyłu i spoglądając na niego zalotnie. No, no, będą widoki! Dziękowała właśnie matce naturze, że w LA jest ciepło, ponieważ jej krótka sukienka unosiła się wysoko, kiedy usidła w ławce w takim miejscu, gdzie mógł sobie na nią popatrzeć.
I popatrzył. Na te szaleńczo długie, zgrabne nogi, które sukienka ledwo zakrywała... Ajć, chwila dłużej i zastanawiał by się nad tym, jaka jest w łóżku.
Dobrze, że jego narzeczona była człowiekiem i nie mogła sprawdzić, co tkwi w jego głowie.
-Dzień dobry, klaso. Nazywam się Jared Finn i jestem nowym nauczycielem fizyki w zastępstwie pana Uugabuga.
- Witam, pana - wstała jakaś brunetka o niebieskich oczach i krótkiej spódniczce w kratkę. - Jestem Melanie Morgan, przewodnicząca szkoły. Chcielibyśmy pana gorąco przywitać.
- Tylko żeby nie za gorąco - "szepnęła" Savannah do Ai, która była z nią w grupie.
-Dziękuję, panno Morgan, za ciepłe przywitanie - obdarzył ją seksownym uśmiechem, na widok którego nawet Ai cichutko westchnęła.
Brunetka odwzajemniła uśmiech i usiadła, zakładając nogę na nogę. A Savannah przewróciła oczami.
- On jest mój - powiedziała nagle na tyle cicho, żeby tylko Ai ją usłyszała.
Ai uniosła brew.
-Sav, jesteś szalona, piękna i uwielbiana, ale nauczyciel..? W dodatku, wiesz, kim on jest. I on wie. Myślisz, że ośmieli się dotknąć bratanicę Dranira Munro?
- Ja jego nie pamiętam - uśmiechnęła się cwano. - Błądzenie ludzka rzecz, tak? I wybacz, ale to nie ja kocham się w kimś od kilku lat i nic z tym nie robię. Okej, wybacz, to było niemiłe, ale i tak uważam, że powinnaś zawrócić mu w głowie.
Ai zarumieniła się i wyjrzała przez okno. Dzisiaj rano wysłała Nickowi ":)" jak zawsze, od dobrych kilku lat. Byli przyjaciółmi.
-Nie będę wprowadzał żadnych udziwnień. Nie ma niezapowiedzianych kartkówek, o ile nie będziecie się zachowywać jak spuszczone ze smyczy bachorki - wyszczerzył się. -Dobrze pamiętam, jak sam tego nie lubiłem. A więc... Czy są jakieś pytania?
-Czy poda pan swój numer telefonu? - zapytała jakaś tipsiara z solarką z samego końca sali.
- Tobie na pewno nie - odezwała się Savannah, wymachując lekko stópką odzianą w wysoki koturn. Chyba powinna poprawić lakier na paznokciach... SWOICH, A NIE TIPSACH! NO.
-Mój numer?
-W razie kontaktu. Gdyby miało nie być całej klasy albo pana - wtrącił jakiś karczek.
-Kto jest przewodniczącym? - Jared sięgnął po dziennik. -Podam jemu, a on w razie czego przekaże wam informację.
- Ja - Melanie Morgan znowu wstała i z dumą podeszła do Jareda.
Cóż, Ai mogła dostrzec jak małe iskierki elektryczne pojawiają się wokół dłoni Savannah.
- Załatwię tę szmatę na włefie.
-Zapewne - Ai westchnęła. -Przecież możesz wziąć jego numer od kogokolwiek. Zapewne Nicholas również go ma.
- Ale ta kretynka się do niego przystawia. Dostanie piłką w łeb to się zamknie, idiotka. Hm... - spojrzała na siebie. - Pójdziesz ze mną na zakupy? Muszę kupić sobie nową bieliznę...
-Savannah! Ty naprawdę zamierzasz go uwieść? - Ai ledwo udawało się zachować szept.
- Tak - spojrzała na kuzynkę. - Ja zawsze dostaję to, co chcę. Jeszcze ci opowiem, jak to było przeżyć z nim swój pierwszy raz - puściła jej oczko.
Ai szeroko otworzyła oczy. Okej.. Jej kuzynka chciała przeżyć swój pierwszy raz z nauczycielem. Okej...
-Tatuś mówił, że Jared jest zaręczony..
- A kogo to obchodzi?
-No jego. Pewnie ją kocha, Sav...
- Albo nie. Gdyby ją kochał, to patrzyłby tak na te wszystkie kretynki? - ruchem głowy wskazała na klasę.
-Nie patrzy na nie. On się uśmiecha. To jego pierwszy dzień...
- Oj, jak tam chcesz. Może wpadnę dzisiaj do wujka Josepha. Pewnie coś wie. Albo ciocia Cassie. Ale najpierw zakupy. Tobie też coś kupimy. Dla Nicka.

Podczas zakupów Ai kupiła sobie kilka książek i nowe trampki.
-Ten chłopak.. z drużyny.. zaprosił mnie na imprezę w sobotę - wyznała Savannah.
- Travis? Przystojny, ale tępy. Uważaj na niego - powiedziała Savannah, kiedy wchodziły do sklepu z seksowną bielizną. Czarna, czerwona, biała... Musi zapłacić gotówką, bo tatuś nie może się dowiedzieć co i gdzie kupowała.
-Okej... Ale wygląda na niegroźnego. I jest mną zainteresowany, w przeciwieństwie do Nicka - dodała z żalem, patrząc na czarny komplecik z jedwabiu. Pewnie takie nosiły laski, z którymi sypiał przyszły dranir Akardo.
- Bo Nick jest ślepy. Dobrze, że idziesz. Może w końcu zacznie być zazdrosny. Może ta? - przyłożyła do swojego ciała czarną bieliznę na wieszaczku. - Na pierwsze kroki.
-Pierwsze kroki...? To znaczy?
- A w jakich warunkach najlepiej podrywa się nauczyciela? Na korkach. W jego domu. Chociaż... skoro ma narzeczoną, to może lepiej w szkole, kiedy już wszyscy pójdą do domu... - Savannah uśmiechnęła się do siebie i wrzuciła do małego koszyczka jeszcze dwa białe i trzy czerwone kompleciki. - Tobie proponuję ten - wręczyła jej koronkowy, czarny zestaw.
Ai zarumieniła się.
-I co ja z tym zrobię? Wejdę do łóżka Nicka i położę się obok jego aktualnej kochanki...?
- On ma jakąś? - Savannah uniosła brwi. W życiu nie widziała Nicka z jakąś laską. Dobra, widziała, jak to one kleiły się do niego.
Ai uniosła brew.
-190 cm czystego, męskiego seksu i miałby nikogo nie mieć? - parsknęła śmiechem. -Może mi jeszcze powiesz, że jest prawiczkiem?
- Ja tam nie wiem. Może jest aseksualny? Nigdy nie wiedziałam go z żadną... A może jest gejem? - no nic, tak czy siak, wrzuciła do koszyczka bieliznę, którą jej wybrała. Zawsze się przyda.
-Nick? Gejem? No proszę cię. Wiedziałabym o tym.
- No to ja nie wiem... - Savannah powrzucała do koszyczka kilka ładnych zestawów w rozmiarze Ai, po czym poszła do kasy. - Dzień dobry - uśmiechnęła się i wyciągnęła portfel. - Za bardzo się stresujesz. Musiałabyś pokazać mu troszkę ciała. Nie za dużo, żeby nie pomyślał sobie nie wiadomo czego.
-To znaczy co? Przecież jako dzieci siedzieliśmy razem w brodziku. Widział mnie już nagą.
- Matko kochana, trzymaj mnie - mruknęła blondynka. - Nie widzisz, ze on jest ślepy? Niewidomy? To jest FACET - zapłaciła, wzięła papierową torebkę z logo sklepu i wyszły. - Umów się z nim, załóż coś seksi, bieliznę, którą ci kupiłam i uwiedź go. Jesteś ładna, piękna w sumie, czym ty się stresujesz?
-Jestem dziewicą - mruknęła. -Nie umiem flirtować, uwodzić.. No i Nick jest moim przyjacielem. Zobacz - pokazała jej skrzynkę odbiorczą, gdzie pan Akardo odpisał na jej porannego sms-a ";)".
- Ja też jestem dziewicą, a flirtować umiem. Koleś jak on może być tylko rodziną i kochankiem, a nie przyjacielem. Ty, ty, ty, poczekaj - Savannah zatrzymała się nagle i wyciągając rękę na bok, aby Ai też się zatrzymała. - Czy to nie pan profesor Jared? - wskazała na faceta przed nimi.
Owszem, to był on. Na zakupach z narzeczoną, która paplała jak najęta, pokazując mu coś co wystawę.
-Si, on.
- A co to tam to takie tamto takie to obok niego się przylepiło? - dopytywała się dalej Savannah.
-Pewnie jego narzeczona. Trzyma dłoń w kieszeni jego spodni. Ciekawe, czy zna wszystkie bokserki, jakie on nosi..
No i Savannah cholera strzeliła. JAK. JAKAŚ. *CENZURA*. TRZYMA. SIĘ. TAK. BLISKO. JAREDA?
- Potrzymaj - dała Ai torbę z zakupami, po czym kupiła shake'a w pobliskim sklepiku. Potem ruszyła w stronę "pary". No i cóż za pech, kiedy wpadła między nich, oblewając JĄ porzeczkowym napojem.
- O my God! - zaczęła przedstawienie panna Munro, puszczając kubeczek i zakrywając sobie usta dłońmi.
-Janett, wszystko gra? - Jared złapał narzeczoną. -Och, panna Munro... wszystko w porządku, drogie panie?
-Tak, kochanie. Tylko się troszkę ubrudziłam. Ale to - uniosła dłoń -Mmm, porzeczkowy. Twój ulubiony... - zaśmiała się,
Are you fucking kidding me?
- Bardzo przepraszam...! Wiem, że plama już nie zejdzie... Może ja pomogę... - pochyliła się (tak, tyłkiem do profesorka), aby podnieść torebkę tej całej Janett.
-Nie szkodzi, i tak nie lubiłam tej sukienki. Jesteś uczennicą Jareda?
Jared tymczasem powąchał szyję Janett. No. Porzeczki, Mrrr.
- Jestem.
Jeszcze. Tylko.
- A pani... jest JAREDA...?
-Narzeczoną. Pobieramy się za dwa tygodnie - wyjaśniła z uśmiechem. -Czy wy..
-Panna Munro jest z nami spokrewniona, taka siódma woda po kisielu - wyjaśnił pospiesznie Jared. -Poza szkołą mówi do mnie Jared. Jestem jakby jej… wujkiem.
Ai parsknęła śmiechem. Oho, cyrk na kółkach. Szkoda, że Nick tego nie widzi.
Za dwa tygodnie...
Wujkiem.
Dobra, pieprz się, Jaredzie Finn.
- Ta, właśnie tak, wujaszku - uśmiechnęła się sztucznie słodko i walnęła go mocno pięścią w ramię. - Muszę iść. Jeszcze raz przepraszam.
-Nie szkodzi. Do zobaczenia w poniedziałek, Savannah - jej imię wypowiedział miękko, z nutką zmysłowości w głosie.
Ai oczekiwała na przyjście przyjaciółki. Podała jej chusteczkę.
-Nie wyszło ci..
- Och, ja jeszcze nie skończyłam, kochana. Zabawa się dopiero zaczyna.

W domu oznajmiła tacie wprost, że:
- Potrzebuję korków z fizyki z Jaredem Finn!
- Ale córciu - zaczął spokojnie Josh, zdejmując na chwilę okulary. - Przecież ja ci mogę pomóc.
- On potrzebuje pomocy finansowej. Ślub mu się zbliża, czyż nie? - zapytała słodko i podała mu telefon. - DZWOŃ.
Jared akurat skończył uprawiać seks. Nie nazwie tego zbyt szumnie. Janett była ciekawą towarzyszką rozmów, ale nie było między nimi chemii. Aczkolwiek dyrektor zasugerował mu, że uczennice staną się spokojniejsze, gdy zobaczą obrączkę, więc postanowił oświadczyć się przyjaciółce. Przynajmniej będą mieli o czym rozmawiać.
-Halo? - odebrał, szukając swoich bokserek. Najwyższy czas ewakuować się z mieszkania Janett.
- Cześć, Jared, tu Josh - zaczął spokojnie mężczyzna, patrząc na swoją córką, która... cóż, wpatrywała się w niego jak w obrazek. - Mam sprawę. Masz chwilę?
-Jasne, panie Munro. Słucham.
- Ale nie mów do mnie "pan", to, że nie masz 30 lat, nie znaczy, że... a nieważne. Słuchaj. Zarobisz sobie trochę. Nauczysz moją córkę fizyki.
-Ale Savannah jest dobra z fizyki. Ma mocną 3.
- No właśnie. 3. Ona musi mieć minimum 4. A ja nie mam na co pieniędzy wydawać. To jak?
-Oczywiście. Kiedy Savannah pasuje, wujku Joshu?
- Chociażby dzisiaj. Albo jutro. A tobie?
-Może być i dzisiaj. Za godzinę?
- Jasne. Wstawi się więc u ciebie. Do zobaczenia.

Savannah pobiegła zrobić szybki prysznic, założyła nową bieliznę i krótką sukienkę. Koturny ładnie podkreśliły jej nogi. Upewniła się, że tata jej nie zobaczył w tym stroju i poleciała do samochodu. Zadbała o to, aby wyglądać kusząco, nim wysiadła i poszła do mieszkania profesorka. No, zaraz dostanie nauczkę, że jej się tak po prostu nie ignoruje.
Otworzył jej, w dżinsach i koszulce.
-Witam, panno Munro.
- Cześć - weszła do środka, podciągając sukienkę. Nie żeby przy dwóch czy trzech krokach (ewentualnie siedmiu) widać było jej czerwoną bieliznę. - Ładne mieszkanie - rozejrzała się.
-Dzięki. Urządzam się.
Zamknął drzwi. Kurde. Ta bielizna...
- Podoba mi się - usiadła na przeciwko niego na tym czymś, gdzie się opiera rękę na fotelu na przeciwko niego i zarzuciła nogę na nogę (podczas wykonywania tej czynności zadbała o "widoki", a że te majtki były prawie przeźroczyste...). - Chciałabym mieć chociażby 4-. Postaram się skupić.
-Oboje postaramy - mruknął. Podał jej książkę. -Czego nie rozumiesz?
Nieczuły drań - pomyślała Savannah, biorąc książki do ręki. - Hm... tego. Ale to prowadzi nas o dwa tematy wstecz... - odgarnęła włosy do tyłu, ukazując mu swój dekolt.
-Są ludzie z większymi - pocieszył ją. Podał jej kartkę. -A więc... - zaczął tłumaczyć zagadnienie, starając się nie myśleć o jej jasnej skórze. Pewnie była gładka i delikatna. Uff. Beznadziejnie być Obdarzonym. Był znów gotów.
- Aaa - usiadła obok niego, a kiedy to zrobiła, ich uda się zetknęły. Kutfa, jej sutki i tak było lekko widać, nawet przez stanik, kiedy stwardniały. Cholerny drań, no! - Czyli tak - zaczęła coś zapisywać na kartce.
-Dokładnie. Tylko uważaj. Zamieniłaś plus z minusem.. - ładnie pachniała. Bardzo ładnie.
- Och, rzeczywiście - poprawiła się i spojrzała na niego z uśmiechem. - Wszystko w porządku?
-Oczywiście - skłamał.
- To się cieszę - zaczęła robić następne zadanie. Potem się wyprostowała i chwilę myślała. I w sumie dokładnie nie wiedziała, co zrobiła, kiedy długopis wypadł jej z dłoni i wylądował między jego nogami. - Przepraszam...! Ale ze mnie niezdara - sięgnęła po długopis, ocierając dłonią jego krok. Z dumą uznała, że osiągnęła swój cel.
Syknął cicho. Prawie doszedł. Mała kusicielka..
-Nie szkodzi.
Seksowna kusicielka!
- O, późno już. Lepiej już pójdę. Masz pewnie dużo spraw - Savannah wstała i wyeksponowała swoje nogi, które miały ponad metr długości. - Na następne zajęcia jakoś się zgadamy.
-Oczywiście. Prosiłbym tylko, abyś w szkole nic o nich nie mówiła.
- Dlaczego? Ale okej, jak chcesz - wzięła swoją torebkę i udała się do drzwi.
Otworzył je dla niej.
-Przekaż pozdrowienia tacie. Wyrosłaś na prawdziwą księżniczkę.
- Dziękuję - uśmiechnęła się i, mimo że była wysoka i na koturnach, to i tak musiała stanąć na palcach, aby pocałować go w policzek. - Dobranoc. Miłej nocy - a potem wycofała się do swojego samochodu i już jej nie było.
A on stał w drzwiach, nie wiedząc, co robić. Krążyła w jego myślach, ponętna... UCZENNICA!

7 komentarzy:

  1. Jakos jej nie lubie , ale tak
    czy siak rozdzial jak zwykle swietny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepadam za tym typem i juz . Zle mi sie kojarzy .

      Usuń
    2. aaa, no szkoda, ale cóż... xd

      Usuń
    3. Ojojojojo oO Osobiście też nie przepadam, ale jak pomyślę, co bd POTEM... xd
      ~Ayu

      Usuń
    4. Ah no właśnie, co bd potem... ? :D pewnie sporo zamieszania i uwodzenia itd ;p
      Czy dobrze rozumiem, że JAred pobiera się TYLKO i wyłącznie dla tego żeby w szkole mu nachalne dziewczyny mniej wchodziły na głowę?! O.O
      ~Menolly

      Usuń