sobota, 26 października 2013

Rozdział 73. Pewnego razu w Egipcie.



Ai spakowała plecak i zerknęła na zdjęcie na biurku. Uśmiechnięty Nick obejmował na nim ją samą. Po chwili wahania włożyła zdjęcie do plecaka. Nie umiała się rozstać z Nickiem. Chociaż wyjeżdżała do Egiptu na wykopaliska, które miały trwać kilka tygodni, zdjęcie Nicka musiała mieć.
Chociaż po co, skoro miała je w sercu?

Odleciała. W Egipcie ustawiła je w swoim namiocie. I poszła kopać.
Nick wjechał samochodem do prywatnego samolotu. Wysiadł z niego, a sam przeszedł do kabiny dla pasażerów. Zajął miejsce, zapiął pasy i był gotowy ruszać. Wiedział dokładnie, gdzie ma się udać. Ai mu powiedziała. Co prawda mógł poczekać... nie, nie mógł czekać. Musiał w końcu powiedzieć jej, co do niej czuje. I chciał to zrobić twarzą w twarz jak prawdziwy mężczyzna. Musiał przestać być tchórzem, jakim dotychczas, niestety, był.
Włożył słuchawki w uszy i spróbował się przespać. Chciał, aby te długie godziny szybki minęły.
Zamiast tego obok niego usiadł Jace, do którego należał ów samolot. No. A przypadkiem leciał w tamte okolice..
-Synu.
- Tato? - Nick myślał, że zawału dostanie. - Co ty tutaj robisz?
-Lecę. Tlen marnuję. Nie no, mam rozmowę z baronem, który mieszka w Kairze.
- Aha... Spoko - Nick rozłożył fotel, włożył znów słuchawki do uszu i zamknął oczy.
Jace siedział obok Nicka. I milczał. Po chwili podał mu małe pudełko.
Nick uniósł brew. Wyjął słuchawki i spojrzał na ojca.
- Co to?
-Należał do twojej babci.
- No okej, ale co to? - otwarł pudełko.
-Dla Ai. Nie musisz jej tego dawać teraz, nie? Ale wiesz, że ja życzę ci szczęścia. Wam.
- No wiem. Mówiłeś mi to jakieś piętnaście minut temu, tato.
-Oj no. Po prostu jesteś moim pierwszym dzieckiem, w którym to przerabiam, potem będę mieć wprawę - uśmiechnął się.
- A co dasz Arii? - zaśmiał się.
-Arię zamknę w wieży, o to się nie martw.
- Na pewno będzie wtedy przeszczęśliwa.
-Ech - Jace spojrzał w okno. -Pozwól mi być rodzicem, co? Pomartwić się, ponarzekać..
- Hm... nie. To zbyt zabawne.
-Cieszę się, że masz dobry humor, bo wkrótce lądujemy.
- Super. Widzimy się w domu - Nick zszedł pod pokład do swojego samochodu. Wsiadł do środka, zapiął pasy, założył okulary przeciwko słoneczne i był gotowy do wyjazdu.
Po chwili samolot podszedł do lądowania. Jace, wsiadając do limuzyny widział jak jego syn odjeżdża. Napisał wiadomość do Silver i sam pojechał.
Nick wjechał na jakąś pustynię i wcale nie zwalniał. Dobrze, że miał klimatyzację, bo termometr nie był zbyt przyjazny... Na lusterku wewnętrznym w dolnym lewym logu widniała literka N. Jechał na północ. No, w sumie GPS też się przydał, nie ma to tamto. Zmienił bieg (bo automat jest beznadziejny) i przyśpieszył, pozostawiając za sobą chmurę piasku.
Ai tymczasem odkopywała gliniane skorupy w piasku. Odnaleźli starą osadę.
Miała na sobie shorty do pół uda, do tego koszulkę bokserkę. W ciągu tych kilku dni zdążyła się już lekko opalić.
Widząc w oddali namioty, zwolnił nieco. Nie chciał ich tam zasypać. No, nie chciał zasypać Ai i jej pracy, ot co. Ograniczył się do minimum, oglądając w lusterku, jak chmura piasku powoli opada, a za nim już praktycznie nic nie ma.
-Jak to znowu inspektoriat to chyba wyjdę z siebie - szef Ai podniósł się i otrzepał. Od jakiegoś czasu podrywał Ai. A ona pozwalała mu ze sobą flirtować.
W końcu Nick zaparkował niedaleko. Zgasił silnik, wziął kluczyki i wysiadł z samochodu. Nacisnął guziczek na breloku, a samochód się zamknął. Zaczął iść w stronę drużyny. Rozglądał się za Ai.
-Nie wiem... może to jakiś szejk?
Ai nie unosiła głowy nawet. Pracowała.
- Przepraszam - podszedł do kolesia, który wyszedł mu na przeciw. - Gdzie znajdę Ai Hell?
-Ai? Pracuje w sektorze B... ale chwila, musi pan mieć przepustkę!
Nick wyjął z portfela pięćset dolarów.
- To moja przepustka - wcisnął mu w ręce i skierował się do sektora B.
-Chwila..!
Zrobiło się zamieszanie. W końcu Ai się ogarnęła.
-Szejk? Zobaczcie, wygląda jak szejk!
-Nick? - Ai otrzepała się z piasku i podeszła do niego.
Nick bez słowa podszedł do niej, ściągając okulary, co by mu nie przeszkadzały, kiedy złapał ją mocno w tali, przyciągnął do siebie i pocałował namiętnie.
Ai znieruchomiała.
Czy to była fatamorgana?
Nick objął ją mocno, przesuwając dłońmi po jej plecach. W końcu odsunął się od niej i spojrzał jej w oczy.
- Musimy pogadać. Teraz.
-Nick, jestem w pracy - odruchowo dotknęła jego torsu. Był prawdziwy!
- Pięć minut przerwy chyba należy się każdemu pracownikowi.
-No dobrze...
-Ai, wszystko gra? - szef podszedł bliżej. -Znasz tego pana? Nie mówiłaś, że masz chłopaka. Czy on cię zaczepia?
-Nie.
- Muszę jej coś ważnego przekazać. Pięć minut przerwy? - zapytał Nick, mocno obejmując Ai w pasie, przyciągając do siebie.
-Ai?
-Poproszę...
- Super. Prowadź, Ai. Tam, gdzie będziemy sami.
-Tam jest mój namiot - wskoczyła do niego pierwsza i szybko schowała jego zdjęcie.
Nick wszedł za nią.
- Okej, nie będę owijał w bawełnę. Kocham cię. I nie jak przyjaciel. Kocham cię jak mężczyzna powinien kochać kobietę. Kocham cię od... nie pamiętam dokładnie kiedy. Kocham cię i chciałem, żebyś to wiedziała. Jeśli nie czujesz do mnie tego samego, to po prostu mi to powiedz.
-Nick.
Powiedziała tylko tyle, nim rzuciła mu się w ramiona.
Przytulił ją mocno do siebie. Ukrył twarz w jej włosach i westchnął.
- To ma oznaczać, że czujesz do mnie to samo?
-Nick!
W tym słowie była cała odpowiedź. Wszystkie uczucia, jakie do niego miała.
- Aha, okej - tym razem pocałował ją czule.
Ai odwzajemniła pocałunek, tuląc się do niego rozpaczliwie. Czy to był sen?
- Tak się cieszę, że w końcu ci to powiedziałem - uśmiechnął się do niej.
-Ja też cię kocham. Odkąd pamiętam, kochałam cię.
Nick uśmiechnął się i pocałował ją.
A potem sobie o czymś przypomniał.
Uklęknął na jedno kolano, wyjmując pudełeczko, które dał mu tata.
- No więc skoro wyjaśniliśmy sobie parę spraw - chrząknął. - Może to nie jest najlepsze, najromantyczniejsze i na pewno nie twoje wymarzone miejsce, ale... muszę się zapytać: wyjdziesz za mnie, Ai?
O boże. O Ozyrysie. Oświadczył się
Ai uklękła obok niego i mocno się do niego przytuliła.
-Tak!
Nick przytulił ją do siebie, szczęśliwy jak jasna cholera. Pocałował ją szybko, lekko niezgrabnie, but who cares.
Ujął jej dłoń i wsunął jej pierścionek na ręce.
-O boże... wychodzę za ciebie za mąż - szepnęła, patrząc na swój paluszek,
- Nooo - pokiwał głową z uśmiechem. - Kocham cię. Tak strasznie bardzo mocno.
-Ja ciebie też - wymamrotała, obejmując go mooocnoo.
- Teraz jesteś tylko moja.
- Hm... prawda - zaśmiał się. Znów ją pocałował. No nie mógł się powstrzymać.
-Musimy powiedzieć naszym rodzicom - szepnęła.
- Twój ojciec mnie zabije, ale nie dbam o to.

sobota, 19 października 2013

Rozdział 72. Can't keep his hands off me. (Sienna x Shuu)



Sienna przygotowała kolację dla Shuu i poprawiła swój mundurek. Smoczycę wysłała do spania i czekała.
Shuu przylazł po czasie, jak zwykle. Ale spokojnie, po prostu mieli dużo klientów. A on sobie z tym wszystkim radził! Był po prostu cudowny! Tata jest z niego dumny! Albo po prostu nie może się doczekać, aż syn zwróci mu pożyczone pieniądze...
- Cześć, Sienna - uśmiechnął się do niej i pocałował ją na przywitanie. - Wreszcie koniec pracy - westchnął, przytulając ją do siebie.
-Mój dzielny szef - pochwaliła go i pocałowała w brodę. -Zrobiłam dla ciebie na kolację zapiekankę ziemniaczaną, na deser jest sorbet owocowy.
- Mmm... uwielbiam cię - znów ją pocałował. - Możesz już zdjąć ten strój, jesteś już po pracy - zauważył, siadając do jedzonka.
-Ale to mój specjalny strój - zamruczała i lekko uniosła spódniczkę, pokazując mu seksowne pończoszki i podwiązki.
- Yyy... okej...
Mhm, zrobiło mu się gorąco. Ojej, i spodnie się zrobiły lekko ciasnawe.
Zaczęła serwować mu jedzenie, co jakiś czas po coś się schylając. Nie, żeby go uwodziła czy coś. Poradziły jej to koleżanki, również tutaj pracujące.
- Może usiądziesz - zaproponował Shuu. Nie lubił, kiedy ktoś tak koło niego latał.
Usiadła i spojrzała na niego, troszkę maślanie.
-Mówiłam ci, jak lubię, jak masz na sobie garnitur?
- Yyy... Nie... Sienna, w porządku?
-Co? Czemu miałoby nie być?
- No tak na mnie patrzysz dziwnie jakoś, biegasz co chwilę z pokoju do pokoju.
-No bo.. no. No zobaczysz. Jedz, skarbie.
- Okeej...
Tylko spokojnie, nie myśl o tym - powtarzał sobie w głowie Shuu.
Sienna była zdecydowana. Chciała Shuu dla siebie nie przez kasę, nie  przez to, że był dranirem tylko przez to, że czuła się z nim bezpieczna. Że czuła się wolna.
Gdy skończył jeść, podeszła do niego i zaczęła go głaskać po karku. Udowodni mu, że jest lepszą kobietą niż Szmata.
-Deser, skarbie?
Shuu zamruczał pod nosem, zamykając oczy.
- Tak, proszę - odchylił głowę do tyłu, żeby na nią spojrzeć. A potem zrobił dzióbek. Chciał buziaka.
Cmoknęła go szybciutko, a potem podeszła do lodówki i podała mu sorbet.
-Smacznego - gdy zanurzył w nim łyżeczkę, ona przygasiła światło i włączyła muzykę.
- Sienna?
Nie myśl o tym, Shuu, to pewnie nie to, o czym myślisz.
-Cichutko, skarbie.
Drżały jej ręce, gdy powoli zaczęła zmysłowo tańczyć, rozpinając swój fartuszek. To podobno był najlepszy sposób na uwiedzenie mężczyzny.
Shuu zastygł w bezruchu z łyżeczką w górze. Uniósł brew wyżej, a po chwili przesunął językiem po górnej wardze. Okej, czyli to jednak było to, o czym myślał.
Mógłby coś powiedzieć, pomyślała Sienna, kręcąc pupą i zsuwając z siebie mundurek. Po chwili została w seksownej bieliźnie i szpilkach, które sprawiały, że miała lęk wysokości.
~Gapi się! - oznajmiła smoczyca.
Trudno było się nie gapić, kiedy twoja dziewczyna urządza ci striptiz.
Shuu odłożył łyżeczkę, nieśpiesznie kładąc dłoń na swoim kroczu. Upsi...
~Bierz go, tygrysie!
Sienna nie czuła się taka pewna. W tych szpilkach przeszła przez pokój i okrakiem usiadła na kolanach Shuu. Powoli rozpięła mu krawat i założyła go na swoją szyję, po czym lekko potrząsnęła włosami. Wzięła do reki łyżeczkę, którą odłożył i wsunęła ją do sorbetu.
-Musisz zjeść - zamruczała, miała nadzieje, że "seksownie”.
Shuu posłusznie otworzył usta. Dłonie położył na jej biodrach, a potem przesunął nimi na talię i wyżej.
Zaczęła go karmić, a gdy coś mu poleciało na brodę, zbierała to paluszkiem i powoli wsuwała go do swoich ust i wysuwała...
Patrzył na nią uważnie, aż nagle pocałował ją w szyję.
Zaśmiała się cichutko.
-Ładnie. Najadłeś się? - szepnęła, gdy wsunęła mu do ust ostatnią łyżeczkę.
- Mhm... - przesunął językiem po jej szyi, a potem pocałował ją w usta.
Odwzajemniła pocałunek. No, to dwa punkty z listy "Kobiety Idealnej" skreślone: nakarmiła swojego mężczyznę, podnieciła go. Jest okej.
Chyba.
-W sypialni mam dla ciebie niespodziankę.
- Jeszcze więcej niespodzianek? Prowadź, skarbie.
Wzięła go za rękę i zaprowadziła do sypialni, w której płonęły świece, nadając jej miękki blask w półmroku. Łóżko było zasłane, ale tak, jakby do czegoś zachęcało.
-Połóż się - szepnęła mu do uszka.
Shuu zaczął się zastanawiać, czy ona już to robiła.
No nic, położył się grzecznie na łóżku, rozpinając guziki koszuli.
Sienna oblizała usta. Okej. Czas podjąć przerwaną akcję "Biurko".
~Jestem offline - szepnęła smoczyca.
Sienna uklękła przed Shuu i przesunęła dłońmi po jego udach, aż do paska spodni.
On uniósł się troszkę i ściągnął tę cholerną koszulę, która teraz była mu całkowicie zbędna.
A Sienna ściągnęła mu spodnie. Troszkę się bała. No dobra, może więcej niż troszkę. Pocałowała Shuu w brzuch, a dłonią powoli masowała go przez bokserki.
Shuu westchnął cicho. Ujął jej podbródek w palce, uniósł jej głowę, a potem pocałował.
Odwzajemniła pocałunek, nie przerywając masowania go.
-Robię coś źle, Shuu? - zapytała cicho.
- Nie, jest dobrze. Bardzo dobrze - uśmiechnął się do niej.
Odwzajemniła uśmiech i oblizała wargi. Powoli zsunęła mu bokserki z tej seksownej pupci.
No cóż, Shuu nie zamierzał protestować. Ułożył się wygodnie, czując jak wali mu serce. Cóż, dawno się z nikim nie kochał.
Spojrzała na jego męskość i cichutko jęknęła. Gdzie on to chował w spodniach? Zaczęła delikatnie masować go ręką, przesuwając z góry w dół i z powrotem, aż w końcu sam czubek powoli wzięła do ust i zaczęła ssać, wciąż ruszając ręką.
Shuu jęknął cicho, zaciskając palce jednej dłoni na pościeli. Spojrzał na nią, uśmiechając się lekko.
Sienna jednak nie unosiła wzroku. Wsunęła go głębiej w usta i zaczęła niepewnie poruszać głową, ssąc go.
Shuu odgarnął jej włosy na bok. Zrobiło mu się jeszcze bardziej gorąco.
A ona "pracowała" dalej. Ssała, ciągnęła, tyle co wysuwała go z ust, znów go do nich brała.
- Sienna, kochanie - Shuu zmusił ją, aby usiadła mu na brzuszku, wcześniej ją całując. Dłońmi pomasował ją po plecach, rozpinając przy okazji jej staniczek. Odrzucił go na bok. Pocałował ją w szyję i obojczyk. Położył dłoń na jej piersi.
Jęknęła cichutko, ku własnemu zaskoczeniu, z lekkim żalem, że jej przerwał.
-Nie podobało ci się?
- Właśnie bardzo mi się podobało - zrobił jej malinkę tu i tam.
Uśmiechnęła się.
-Jesteś zadowolony? - objęła go i zaczęła drapać po plecach leciutko, gdy robił jej malinki. -Bo chcę to kontynuować, skarbie.
- Cicho - uciszył ją pocałunkiem w usta. Potem pocałunkami przeniósł się na jej piersi. Wolną dłonią sunął po jej plecach w dół, wsuwając palce pod jej majtki.
Sienna jęknęła cichutko.
-Ale to ja miałam zająć się tobą - zaprotestowała słabo.
- Niby dlaczego?
-Bo tak - pchnęła go na łóżko i pocałowała. Mój, krzyczała w myślach.
- No dobrze.
Jak mógł się jej sprzeciwiać? Pf.
Delikatnie go całowała, palcami masując jego żebra i mostek. Po chwili złożyła delikatny, cudowny pocałunek na jego sercu; przez chwilę przyciskała usta do jego piersi, po prostu rozkoszując się tym, że słyszy, jak ono bije.
Mhm, szybko i mocno. Z podniecenia. Koniec romantyzmu.
I właśnie to jej się podobało, bo było oznaką tego, co z nim robiła.
-Jak.. jak lubisz? - głos jej zadrżał.
- Wszystko lubię - szepnął jej na ucho, które lekko przegryzł.
Ona nie bardzo wiedziała. Oczywiście, próbowała sobie wyobrazić to, co jej omawiały koleżanki, ale nie bardzo wiedziała, czy to anatomicznie możliwe.
-A mnie? Zrób ze mną, co chcesz, poddaję się.
- Więc może chcesz być na górze? - zagadnął, głaszcząc ją po włosach.
Pokręciła przecząco głową.
-Później - wyszeptała. -Teraz chcę, żebyś ty mnie zdominował.
W ustach smoczycy te słowa brzmiały jak brzmiały.
- Dobrze - złapał ją mocno, a potem przewrócił na plecy. Pocałował ją w usta. Jego dłoń powędrowała w dół. Powoli ściągnął z niej majteczki, a potem zaczął palcami ją pieścić.
Siennie się to spodobało. Nie tylko same pieszczoty, ale siła, którą pokazywał jej Shuu. No cóż, jak to smoczyca, lubiła, gdy partner był od niej silniejszy. Dotknęła jego barków i leciutko wbiła w nie paznokcie.
Shuu pocałował ją w mostek i brzuch, a potem w jej kobiecość. Potem przesunął powoli językiem, drażniąc się z nią. Powolutku zaczął wsuwać w nią jeden palec, którym szybko zaczął poruszać.
Sienna wygięła się lekko, mnąc w dłoniach prześcieradło. Myślała, ze Shuu przejdzie do działania, ale to, że chciał się z nią "bawić" dało mu przewagę. Topniała pod jego dotykiem. Chciała więcej.
Och, on nie zamierzał sobie przerywać. Wkrótce dołączył drugi palec, podczas kiedy Shuu językiem i ustami pieścił jej łechtaczkę.
Po chwili Sienna doszła  a z jej ust wyrwało się ciche łkanie. To było cudowne. Czuła, jak całe jej ciało wpierw się napina, a potem tak cudownie rozluźnia.
Pocałował ją tam ostatni raz, w potem uniósł się i pochylił się nad ustami Sienny, które pocałował czule.
Dotknęła jego torsu i uśmiechnęła się.
-Bierz mnie, tygrysie - szepnęła.
Okej, jemu nie trzeba była dwa razy powtarzać.
Znalazł sobie idealne miejsce między jej nogami, a potem wszedł w nią od razu.
Uniosła klatkę piersiową i mocno zacisnęła zęby. Bolało. Wbiła paznokcie w plecy Shuu i lekko nimi przesunęła, po czym ukryła twarz w jego ramieniu i odetchnęła głęboko.
- W porządku, skarbie? Za mocno? - spojrzał na nią, przestając się ruszać. Pogłaskał ją po policzku.
-Jesteś pierwszy - powiedziała, patrząc mu w oczy z uśmiechem.
Shuu otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zamurowało go.
- Mogłaś mówić, a nie, ja tak szybko... przepraszam - pocałował ją długo.
-Jest okej, skarbie - uśmiechnęła się. Teraz, gdy ból mijał, czuła, jak Shuu ją wypełnia i to sprawiało, że czuła szczęście. Jakby brakujący element wrócił na swoje miejsce.
Uf, ulżyło mu. Pocałował ją znów. Jego biodra powoli zaczęły się poruszać.
Całowała jego szyję i bark, co chwila cichutko jęcząc. Nigdy nie spodziewała się, że to jest takie przyjemne.
Shuu wchodził coraz głębiej, jednocześnie ocierając się o nią. Pocałował ją w szyję, robiąc kolejne malinki. JEGO.
Sienna leciutko gryzła go i ssała. Nie starała się być delikatna. Mocno oplotła go nogami w pasie.
Znów pocałował ją w usta, lekko gryząc ją w dolną wargę.
- Jesteś moja - szepnął jej na ucho. Brzmiało bardzo zaborczo? Miało.
-Chcę być twoja. A ty mój - wymamrotała, drapiąc go po pleckach.
Shuu sprawi, że Sienna będzie go drapała mocniej.
Na razie był w miarę delikatny, żeby jej krzywdy nie zrobić. Była taka drobna i w ogóle, bał się, że ją zrani.
Gdy przeszył ją orgazm, mocno wbiła mu zęby w ramię i, nieświadomie, naznaczyła jako swojego.
A on wiedział o co chodzi. Dlatego cieszył się jeszcze bardziej, kiedy sam doszedł, czując jej skurcze na sobie. Nie opadł jednak na jej ciało, tylko przytrzymał się łokciami, nie chciał jej przecież zgnieść.
Ale Sienna objęła go ramionami i przytuliła, tak, by na nią opadł. Znów wtuliła twarz w jego szyję. Czuła wyraźnie, jak jego zapach wypełnia jej płuca.
Shuu przesunął nosem po jej szyi aż do policzka.
- I jak?
Westchnęła cichutko.
-Cudownie. Chcę więcej. Umiesz więcej?
- Tak, coś tam jeszcze wiem.
-W dziwnym miejscu masz znak Munro - zauważyła nagle i zaśmiała się, głaszcząc go po lewym pośladku. -To seksowne, panie, ale wolę się nie domyślać, kto ci go robił.
- Nikt. To jest od urodzenia - wyjaśnił szybko i pocałował ją.
-Aha. Seksowne - zachichotała.
- Taaak, mój brat się ze mnie zawsze śmiał - westchnął. Pocałował ją w szyję i miejsce pod brodą.
-A twój brat gdzie ma?
- Na prawym - zaśmiał się.
Sienna wybuchła śmiechem.
-Bracia - westchnęła. -Shuu.. mogę tutaj z tobą spać?
Dotychczas, nawet po tym całym całowaniu się, przytulaniu itp, chodziła spać do siebie. Ale dzisiaj chciała móc się do niego przytulać.
- No mam nadzieję, że zostaniesz - zszedł z niej w końcu i okrył ją kołdrą. Pocałował w czoło i uśmiechnął się.
Nieśmiało się do niego przytuliła. Nagle zrobiło jej się zimno.
-Ugryzłam cię. O Boże, ty krwawisz - jęknęła.
- Tak? Nie zauważyłem - dotknął tego miejsca. - Zaraz przestanie. Już przestało - przytulił ją do siebie.
-Ogromnie cię przepraszam, nie powinnam cię drapać ani gryźć, co sobie ludzie pomyślą o mnie..
- Że jestem zajebisty w łóżku?
Sienna uśmiechnęła się.
-Jesteś.
- No - jeszcze raz ją pocałował. Nie potrafił się od niej oderwać, no.
Sienna dotknęła jego brzuszka.
-Gdybym ci przeszkadzała, to mnie obudź, pójdę do siebie - zamknęła oczy.
Po chwili już spała, z dłonią ufnie zwiniętą na jego piersi. Czuła się bezpiecznie i spała tak spokojnie, jak jeszcze nigdy.

sobota, 12 października 2013

Rozdział 71. Połączeni (Savannah x Jared)

Savannah wyszła ze szkoły, żegnając się z przyjaciółkami. Było ciepło, świeciło słońce. Niedługo zakończenie roku i wyniki przyjęć na studia. Savannah miała nadzieję, że się dostanie tam, gdzie chce.
Tymczasem założyła okulary przeciwsłoneczne na nos. Miała na sobie luźną, długą koszulkę na ramiączkach, białą z czarnym nadrukiem, krótkie, dżinsowe spodenki i botki na obcasach. Na ramieniu wisiała dość duża torebka. Może się nie ubierała jak na uczennicę przystało, ale kogo to obchodzi, prawda? No właśnie. 
Nie poszła do swojego samochodu; dzisiaj podwiózł ją tata. I nie pytał, jak wróci z powrotem, bo córka zarzekała się, że idzie po szkole z Ai na zakupy i będzie późno. Albo i nawet na drugi dzień, bo będzie u niej spała. 
Oczywiście, że to ściema jakich mało. 
Przeczesała długie, blond włosy palcami, idąc dwie przecznice dalej. Stanęła obok kawiarni i czekała na swój samochód.
Jared po chwili zaparkował tuż obok niej. Uśmiechnął się, otwierając jej drzwi.
Wsiadła do samochodu i od razu pocałowała go w usta. No, już niedługo będą mogli się widywać jak normalni ludzie. 
- Dzień dobry raz jeszcze, profesorze.
-Dzień dobry, wkrótce absolwentko – uśmiechnął się. Zjechał na obwodnicę, a potem autostradę. Jechali do sąsiedniego miasta, by móc w spokoju przeżyć randkę.
Savannah zapięła pasy i spojrzała za okno.
- Dzisiaj śpię u Ai. Ale nowość, nie? - zaśmiała się cicho.
-Jestem w szoku.
Przysunęła się do niego bliżej i pocałowała go w policzek.
-Jak tam, nerwy? Przed wynikami i wszystkim? – uśmiechnął się do niej.
- Cała się trzęsę. Chodzę po domu i bez przerwy mówię o tym. Już mnie słuchać nie mogą - zaśmiała się. - Dobrze, że jeszcze Charlie chce, bo byłoby ciężko.
-Dostaniesz się. Przecież moja dziewczyna nie jest jakąś idiotką.
- Dzięki, kochanie. Mówią co innego - westchnęła. - Ale nic, zobaczymy. jeszcze tydzień - złożyła ręce razem. - Nic, porozmawiajmy o czymś innym. Dasz mi się kiedyś przejechać tym swoim cackiem? - przesunęła dłonią po fotelu i karoserii.
-Kiedyś – wyszczerzył się. –Poza tym, słoneczko, ty masz lepsze.
- Ale ja chcę pojeździć twoim samochodem - założyła okulary na głowę, jednocześnie zgarniając włosy z twarzy.
-Właśnie nim jeździsz – Jared kochał Sav. Ale kochał też swoje autko.
- Wiesz, o co mi chodzi - przewróciła oczami.
-Wiem – zaparkował pod kinem. –Dam ci się kiedyś przejechać po osiedlu, okej?
- Pf, po osiedlu. Faceci - wysiadła z samochodu i poszła do środka.
Dogonił ją i złapał ją za rękę. Przyciągnął do siebie i pocałował mocno, namiętnie.
-Już, nie dąsaj się.
- Mmm... jeszcze raz - objęła go za szyję, przylegając ciałem do jego ciała.
Powtórzył czynność, tym razem jeszcze dotykając jej pleców i karku.
Dziewczyna zamruczała cicho.
- Chodź, bo miejsc zabraknie - uśmiechnęła się do niego.
-Mężczyzna twojego życia jest zaradny i miejsca zarezerwował.
            Po chwili już siedzieli na sali. Jared rozluźnił się, gdy zgasło światło. Otoczył Savannah ramieniem, opuszkami palców leniwie muskając skórę jej szyi. Panna Munro (lub Hell, jak kto woli) przytuliła się do niego, opierając głowę na jego piersi. Już od początku miała same grzeszne myśli na temat swój i Jareda. Dzisiaj chciała zacząć je realizować.
Jared pogłaskał ją po włosach i pocałował w czubek głowy. Tak, spotykanie się z własną uczennicą było złe. Ale nie mógł się oprzeć Savannah. Dzieliła ich znaczna różnica wieku, ale przy niej czuł się tak, jakby sam znów kończył szkołę.
Po dwóch godzinach wychodzili z kina. Savannah przytulała się do ramienia Jareda i żaden chłopak nie śmiał podchodzić bliżej.
- Co teraz, mężczyzno mojego życia?
-Jesteś głodna, kochanie?
- Tak, już mi burczało pod koniec filmu.
-Więc zjedzmy gdzieś kolację. Meksykańskie, chińskie?
- Chińskie. Mam ochotę na ryż i kurczaka - wsunęła palce w jego dłoń. Jego dłoń była taka duża w porównaniu do jej. Fajne to było.
-Świetnie, bo mnie akurat naszło na kurczaka w sosie z orzeszkami – westchnął. Uwielbiał chińskie jedzenie.
            Gdy znaleźli się w knajpie, zamówili jedzenie. Atmosfera była romantyczna. Świece cicha muzyka, lokal prawie pusty…
- Już się nie mogę doczekać aż będziemy mogli tak chodzić w LA, a nie poza miastem - westchnęła, głaskając palcami jego dłoń.
-Nawet jak skończysz szkołę, to będą plotkować, wiesz o tym – westchnął, ujmując jej dłoń i składając na niej kilka pocałunków.
 -Ale wtedy będę to miała gdzieś. Nikt się nie przyczepi prawnie i tak dalej - pocałowała go lekko z uśmiechem.
Odwzajemnił pocałunek.
-Też prawda. Będziemy mogli powiedzieć twoim rodzicom.
- Tak, ale powiemy im, że spotykamy się od... no jakiś tydzień po zakończeniu.
-Dobry pomysł. Ale i tak się wkurzy.
- Nie, może nie... Nie wkurzył się o to, że Kei lubi chłopców, więc mnie też się nie powinien wtedy czepiać.
-Może – pomyślał, że homoseksualizm ciężko porównać do związania się ze starszym facetem, w dodatku, eks nauczycielem. –Idzie nasze jedzenie.
- Smacznego - powiedziała Savannah i zabrała się za jedzenie. oczywiście posługiwała się pałeczkami.
Jared również. Nie zamówił alkoholu, oboje pili colę. On prowadził, ona.. była wciąż nieletnia.
- O Boże, uwielbiam chińskie jedzenie - zachwycała się Savannah.
-Ja też. A jedzenie z tobą jest.. seksowne – leciutko otarł jej troszkę sosu z brody.
- Jasne. Jedziemy na to wzgórze? - spojrzała przez okno. - Stamtąd to chyba nawet zobaczymy LA.
-Jasne. Jest tam całkiem spokojnie – uśmiechnął się.
I romantycznie - dodała w myślach, uśmiechając się do siebie.
            Gdy zjedli, pojechali na wspomniane wzgórze. Jako, że był środek tygodnia, nie było tam praktycznie żywej duszy. Jared zaparkował auto i uśmiechnął się.
-Jakby ci było zimno, koc jest w bagażniku.
- Mhm, spoko - wysiadła z samochodu. Rozłożyła z tyłu siedzenia, wcześniej wyjmując wspomniany koc. Położyła się. No, całkiem wygodnie. - Chodź tu - powiedziała, naciskając guzik, dzięki któremu rozsunął się dach. Aczkolwiek dach nadal był, tylko szklany i było widać niebo.
-Myślałem, ze chcesz spojrzeć ze wzgórza – powiedział, sadowiąc się obok niej. Podłożył jej swoją kurtkę pod głowę, a sam oparł się na łokciu.
- Nie. Tutaj widać gwiazdy, nie to co w mieście - złapała go za koszulkę i przyciągnęła do siebie, by następnie go pocałować.
-Lubisz gwiazdy? – delikatnie pogłaskał ją po szyi. Owszem, myślał o seksie z nią (każdy zdrowy facet pewnie by  tym myślał), ale nie dawał jej żadnych sygnałów. Na spokojnie, zwłaszcza, że jej tatuś był bratem dranira i te sprawy.
- Lubię - wsunęła dłonie pod jego koszulkę i pogłaskała go po torsie. Robiła to już wcześniej, ale do niczego nie dochodziło.
Jared ściągnął t-shirt przez głowę i uśmiechnął się.
-Macaj. Przed egzaminem z biologii ci się przyda – zażartował.
Zniżyła się troszkę, aby swobodnie całować go po szyi i mostku. Dłońmi sunęła po jego plecach w dół.
Jared leniwie głaskał ją po włosach. Mieli czas dla siebie, to go najbardziej cieszyło.
No, a Savannah nagle zdjęła bluzkę. Miała na sobie biały, koronkowy stanik. A potem znów pocałowała Jareda w usta.
-Taka z ciebie grzeczno niegrzeczna dziewczynka? – zamruczał, unosząc kącik ust w lekkim uśmiechu. –Biała bielizna jest seksowna.
Podejrzewał, że troszkę się popieszczą, pogłaszczą. Nic konkretnego.
Naiwny. 
- No dotknij mnie - powiedziała nieco zniecierpliwiona Savannah.
Rozpiął jej stanik i powoli zsunął go z jej ramion. Z zachwytem spojrzał na jej piersi. Były jędrne, mieściły się w jego dłoni, gdy leciutko je pieścił. Przewrócił Sav na plecy i dotknął ustami jej sutka. Jęknęła cicho, wsuwając palce w jego włosy. Drugą przejechała wzdłuż jego kręgosłupa.
Po chwili taką samą pieszczotą obdarował drugi sutek. Leciutko go zassał, a potem przygryzł.
-Jesteś słodka w smaku – zamruczał, unosząc głowę i patrząc na nią. Serce waliło mu w piersi, a w dżinsach robiło się coraz mniej miejsca.
- To chyba dobrze? - uśmiechnęła się leciutko. Odpięła mu guzik od spodni, a potem rozporek, a później powoli je zdejmowała.
-Sav, ty rozrabiako – zaśmiał się. Uniósł się lekko, a potem rozpiął jej spodnie. –Chcesz, żebym cię tam dotknął?
- Jared, skarbie, ja chcę tyle rzeczy robić tobie, żebyś ty robił mnie i żebyśmy my razem robili... - zamruczała cicho.
Och. Aż mu się serce na chwilę zatrzymało.
Przesunął dłonią po jej brzuszku, aż pod majtki .Nakrył dłonią jej kobiecość i lekko ją docisnął. Savannah jęknęła cicho, wyginając lekko plecy. Sama przesunęła palcami po jego brzuszku aż do bokserek. Czytała, oglądała filmy... zobaczymy jak pójdzie jej praktyka.
W łóżku byłoby im wygodniej, ale w promieniu kilku kilometrów nie było nawet pola namiotowego, nie mówiąc o hotelu..
-Szz, cichutko – poczuł jej wilgoć na palcach i delikatnie ją rozsmarował, po czym pooowoooli wsunął w Savannah dwa palce. Z jego gardła wyrwał się cichy, ochrypły jęk.
Dziewczyna znów jęknęła, trochę głośniej. Rozchyliła bardziej nogi, zamykając oczy.
Taka wąska, taka ciasna, pomyślał z rozkoszą. Nie chcąc jej skrzywdzić, poruszał palcami ostrożnie, bardzo powoli.
- Jar - zaczęła cicho Savannah, spoglądając na niego z wypiekami na policzkach. - Chcesz, żebym ci... no wiesz... Ustami?
Ach, nagle taka niewinna.
-Jeśli tylko chcesz – pocałował ją w usta. –Nic na siłę, kochanie – dodał.
- Chcę być twoją najlepszą dziewczyną - powiedziała i pocałowała go w usta namiętnie, dotykając go tam w dole przez bokserki.
Jared uśmiechnął się czule.
-Już nią jesteś, skarbie – powiedział łagodnie, ale gdy poczuł, jak go dotyka, aż zadrżał.
- Będę jeszcze lepsza - obiecała mu, całując go w miejsce za uchem. Jednocześnie dotykała go przez bokserki, to ściskała, to masowała.
Zaczął cichutko jęczeć jej do ucha, jednocześnie poruszając w niej coraz szybciej palcami.
- Jared, zróbmy to - poprosiła w końcu mu na ucho, lekko drapiąc go po plecach.
-Nie mam przy sobie gumek, kochanie – był zły na siebie.
- Ja mam. Ukradłam bratu. U mnie w portfelu.
Jared wyciągnął się po jej torebkę, aż do siedzenia z przodu i wymacał portfel. Otworzył go i znalazł gumki. Szybko wrócił do Savannah.
-Jesteś najlepsza – pocałował ją w czoło, ściągając z siebie spodnie i bokserki.
- Planowałam już wakacje - urwała, uśmiechając się do niego. Zdjęła do końca z siebie majtki. - Chodź.
-Wakacje? Mam być zazdrosny? – rozerwał opakowanie i wyjął prezerwatywę. Założył ją sprawnie.
- O samego siebie? - przyciągnęła go do siebie i spojrzała mu w oczy.
-Też – zgodził się, lokując się wygodnie między jej nogami. Wsunął się w nią płynnie, mocno, nakrywając wargami jej usta.
Savannah wbiła paznokcie w jego ramiona, ale nie krzyknęła. Po pierwsze nie ten typ kobiety, po drugie właśnie całował ją Jared.
Mimo to, on wyczuł nagłe napięcie jej ciała. Przerwał pocałunek i znieruchomiał. Szukał wzrokiem bólu na jej twarzy.
-Sav.. ty..?
- Coś nie tak? - zapytała, patrząc na niego z lekko zmarszczonym czołem.
-Nie mówiłaś mi, że jesteś dziewicą – szepnął, delikatnie całując jej czoło.
- Nie wspominałam? No cóż... - uniosła lekko biodra.
-Sav – jęknął. –Przepraszam. Gdybym wiedział..
Na pewno nie odebrałby jej niewinności w aucie. Nie tak szybko.
-Zasługiwałaś na coś lepszego – mimo to, poruszył się w niej ostrożnie.
- Daj spokój, jest dobrze - pocałowała go mocno, obejmując go nogami w pasie.
-Kocham cię – wyszeptał, poruszając się w niej powoli, by mogła się do niego przyzwyczaić.
Ciekawy moment na wyznanie miłości...
- Ja chyba też cię kocham.
„Chyba” go troszkę zabolało, ale nie dał po sobie nic poznać. Pocałował Savannah w usta i zaczął się poruszać mocniej, bowiem to był moment na czyny, nie słowa.
Ona zaczęła mocniej go drapać po plecach. Wzdychała głośno i cicho jęczała.
-Nie boli cię? – zapytał, gryząc lekko jej szyję.
- Nie, w porządku - odchyliła głowę do tyłu.
Pocałował ją w gardło i zaczął poruszać się mocniej, głębiej, wtulając twarz w jej szyję. Jego ciepły oddech drażnił jej skórę. A Savannah krzyczała, ale z przyjemności. Mocno drapała go po ramionach i plecach. pewnie będzie miał ślady...
            Kochali się długo, a Jared starał się, by to ona doszła pierwsza. Doszła pierwsza; głośno i mocno. Miała nadzieję, że nikt jej nie usłyszał i nikt tu nie przylezie. Jared również doszedł; przez chwilę jeszcze się w niej powoli poruszał, dysząc niespokojnie do jej ucha.
Savannah przytuliła się do niego mocno, chowając nos w jego szyi.
-To.. było najlepsze – szepnął.
- Dziękuję - uśmiechnęła się i pocałowała czule w usta.
-Naprawdę, Sav. Jesteś cudowna. Jesteś moja. 
- Jestem - potwierdziła, głaszcząc go po plecach. - Przepraszam za to.
-Daj spokój. To nic – pocałował ją w czubek nosa. –Nie odwiozę cię do Ai. Pojedziemy do mnie.
- Przecież nigdy u niej nie spałam - szepnęła mu na ucho, kładąc dłoń na jego pośladku.
Zasmiał się cicho.
-Też racja. Ale po tym co między nami zaszło i tak bym cię nie odwiózł.
- Miałabym nadzieję, że być mnie nie odwiózł - uśmiechnęła się do niego.         
Trącił nosem jej nos.
-Ale jeszcze chwila. Poleżmy tak sobie. O ile nie jestem za ciężki.
- Nie mam ochoty się stąd ruszać.
Uśmiechnął się do niej.
-Ja też, ale w łóżku będzie nam wygodniej spać.
- Prawda. Ale poczekaj jeszcze - przytuliła go do siebie.
Uśmiechnęła się do siebie. No, teraz była szczęśliwa. Bo naprawdę znalazła mężczyznę swojego życia.